Opis
W samotnym tańcu własnego spojrzenia skanowała kolejne bruzdy zarysowane grą świateł i cieni na płaskiej powierzchni lustra, gubiąc myśl raz po raz. Uważaj, zobaczysz tam diabła. Uśmiechnie się do ciebie. Powie ci: "Cześć". Wypatrywała poszlak przemijania. W bezruchu najłatwiej przepuścić czas. Przesiać go przez palce. Objąć nimi pustkę. Zacisnąć w pięść. A potem wypełnić równie niematerialną energią. Naprodukować jej sporo. Naprodukować fest. Zupełnie niepotrzebnie.Układała słowa na zasadzie kontrastu, nadzorując tempo, kontrolując ich pęd. Gdy tego zabrakło... gdy zabrakło wyrazów, zdań, ułożonych w chaotyczną mozaikę klocków scen, wówczas... blakła. Ulatniała się niczym dym dawno zgaszonego papierosa. Zbyt daleko w czasie, by poczuć w pełni ten stan, zbyt blisko, by zapomnieć, jak to jest. Blakła cała konstrukcja wokół, hodowlana klatka ze świata, na którym przyszło żyć. Nie narzekajmy. Uśmiechnijmy się na zdjęciu. Ważne są te krótkie momenty, kiedy jest chęć. Kiedy chaos daje się ułożyć kolorami lub częstotliwością drgania składowych. Nie. Kolorami! Czerwień, czerń, biel. Jak flamastry, których kolejności względem barw pilnowała obsesyjnie. Dawno, dawno temu. Najczęściej tak zaczynają się nieprawdziwe opowieści. Nierealne jak dziś. Nierealne jak... wstaw pasujące słowo.