Opis
W pokoju, w którym uczyłam się do matury, wciąż są te same fluorescencyjne gwiazdki, które przykleił ojciec, gdy byłam bardzo mała. Świeciły w ciemności i dziś, po trzydziestu latach, wciąż świecą tak samo. Czy nie powinny stracić swoich właściwości? Nie wiem, czy kosztowały choćby pięć złotych… Nie mieszkam już w pokoju, w którym uczyłam się do matury, ale nigdy nie pozwolę ich odkleić.Ten pokój śni mi się cyklicznie. Czasem tak, jakby był moim drugim umysłem, moim dyskiem zewnętrznym. Zostawiłam w nim morze emocji. Zostawiłam w nim choroby psychicznie. Zostawiłam w nim potoki łez. Tylko marzenia zabrałam ze sobą. Tylko marzenia mam zawsze przy sobie.
To był upalny koniec kwietnia, kiedy uczyłam się do matury. Był upalny koniec kwietnia, a ja czułam się najbardziej samotnym człowiekiem na tej planecie. A przecież od matki dzieliło mnie zaledwie dwa tysiące ziemskich kilometrów, a od ojca kilkanaście i mur ulepiony z obustronnej nieumiejętności mówienia o uczuciach.
Byłam tak bardzo inną osobą niż dziś.
Z pokoju, w którym uczyłam się do matury widać całą okolicę. Widać horyzont i kościół w Trzcianie. Latem widać połacie zbóż, słychać rechot żab i zawodzenie świerszczy. Kiedyś budziłam się w nim najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Kiedyś budziłam się w nim najnieszczęśliwszą nastolatką na świecie. Dziś już się w nim nie budzę, ale gdy przyjeżdżam, czuję się czymś, co wyrosło z połączenia jednego i drugiego. Patrzę przez okno balkonowe na tamtą połać pól, na tamten horyzont, na tamten kościół w oddali, a gdy tylko się ściemni, patrzę… na te kilka gwiazdek.
Pokój, w którym uczyłam się do matury, przesiąknął mną na wskroś. Czuję w nim siebie i jest to tak samo dziwne, jak ataki paniki, gdy zbyt długo przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze, wywołując poczucie obcości. Syntetyczne poczucie uwięzienia w sobie. Ostatnie, czego nie potrafiłam zrozumieć. Sprawdziłam niedawno, wciąż to mam. Smile emoji.
Spróbujcie...
Pokój, w którym uczyłam się do matury, jest na poddaszu i otaczają go świerki. Widać z niego każdą nadchodzącą burzę. I każdy zachód słońca. Pamiętam każde lato.
Dojrzałam do tego, by nie stracić już żadnego.