Kolejny surrealny tekst z kosza wygrzebany
W świecie, który nie jest prawdziwy, wszystko jest możliwe.
Derek i Andrew pragnęli poznać prawdę. Wskazówki pozostawiane przez tajną organizację, z którą współpracowali doprowadziły ich pod klub S.M. Lustra. Teraz jednak o krok od rozwiązania zagadki Andrew się zawahał.
- Nie wchodź tam – ostrzegł Dereka. – Zrobią ci pranie mózgu i już nic nigdy nie będzie takie samo.
- Czemu tak myślisz?
- Mam przeczucie.
- Trudno. Zaryzykuję.
Wysoko nad nimi czerń nocy rozciął promień światła, który powoli zaczął sunąć w kierunku dwóch kolegów. Derek nie miał wyboru. Jeśli dostrzegliby, że kręci się w pobliżu klubu, natychmiast by go zutylizowali. Wszedł do środka, Andrew zaś został na zewnątrz.
Derek znalazł się w poczekalni wypełnionej manekinami. Poza nimi w pomieszczeniu znajdowało się kilka dużych luster.
- Nie bał się pan tu przychodzić? – Jeden z manekinów nagle ożył i okazał się być dziwnie ubranym mężczyzną.
- A co złego może mnie spotkać?
- Może pan na przykład odkryć rzeczy, które nie istnieją dla większości ludzi.
- Właśnie po to przyszedłem.
Facet wyjął z kieszeni fiolkę z niebieskimi tabletkami. Podał jedną z nich Derekowi.
- Od tego wszystko się zaczyna. Musisz to połknąć.
- Niech będzie. Nie mam nic do stracenia.
Derek połknął tabletkę. Po chwili poczuł jak po całym jego ciele rozpływa się fala zimna. Pan X poprowadził go do jednego z luster. Derek zobaczył w nim wzgórze obsypane śniegiem.
- To lustro pokazuje prawdę – wytłumaczył mu Pan X. – W prawdziwym świecie nie ma tutaj klubu, tylko samotne wzgórze, a ludzie są tylko imaginacją. Trwasz w długim śnie i pora się obudzić.
Derek nagle znalazł się w gabinecie faceta w ciemnym garniturze, mogącego być szefem mafii. Wiedział, że tamten nazywa się Syriusz Mlack. Teraz po prostu wiedział wszystko.
- O, witam panie Derek. Zwolnili pana, co? – zapytał S.M.
- Nie, dzisiaj to zrobią. Dokładnie za… dokładnie już.
Zadzwonił telefon. Derek odebrał.
- Zwalniam cię! –wykrzyczał mu do ucha szef i się rozłączył.
- A nie mówiłem? – Derek uśmiechnął się. – Mam nosa, co nie?
- Może czegoś się napijemy?
- Przejdźmy lepiej do sedna sprawy. To ty jesteś szefem tego klubu?
- Spieprzaj!
S.M. upadł na ziemię, przetoczył się po niej w jedną i drugą stronę, a potem wyciągnął pistolet i strzelił. Dereka już jednak nie było w pokoju, ponieważ z powrotem znalazł się w poczekalni dla manekinów.
- Widzisz? Wszystko jest imaginacją – powiedział mu pan X.
- Teraz wiem, bo gdzie indziej mógłbym zrobić tak…
Derek zniknął, a po chwili pojawił się za panem X.
- Sprytne. A ja w realnym świecie nie mógłbym zrobić tak…
Pan X urwał Derekowi jądra i kopnął pod ścianę.
- Trudno się do tego przyzwyczaić – powiedział Derek, patrząc na swoje jądra.
- Co jeszcze powodują te tabletki?
- Budzisz się ze snu i stwierdzasz, że jesteś w dupie.
- Mi to pasuje. Ten świat jest za bardzo nierealny.
- W prawdziwym świecie nie ma ludzi, są tylko ogry i mechy.
- Nienawidzę mechów.
- Dlatego jesteś ogrem i toczysz odwieczną wojnę z maszynami.
- Wiesz, że kiedyś byłem policjantem?
- Bierz te tabletki, dziwko!
Derek zniknął i wrócił do swojego zadymionego biura. Obok drzwi wejściowych stał S.M.
- Nie spodziewałeś się mnie tutaj, co? – zapytał Syriusz Mlack.
- Przewiduję przeszłość i przyszłość. Oczywiście, że wiedziałem, co się stanie.
- Wiesz więc, że zaraz cię zastrzelę i świat się skończy?
- Tak. Te tabletki i tak są do dupy.
Potem S.M. zastrzelił Dereka, który po kilku minutach obudził się w świecie, gdzie były tylko ogry i mechy.