Filujących zza meblościanki:
Liczba użytkowników online w ciągu ostatnich 60 min.
1. Autodestrukcja Do pełna2. Nostalgia3. Spontanicznie 24. Spontanicznie5. Z klasą6. Drabble – Zabieg7. Kumpel z osiedla8. Mydełko wszystko myje...9. Święty Sebiusz10. Iluzja11. Autodestrukcja – Kolory12. Autodestrukcja – Anielskie czterdzieści13. Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?14. Krzaki15. Fałsz16. Ukojenie – cz. 117. Ukojenie – prolog18. Lecimy na melanż 19. Marvin20. Ostatni etap21. Krocząc wśród cieni22. Autodestrukcja – Łazienka23. Autodestrukcja – Schody do piekła24. Autodestrukcja – Ucieczka

22 / 24

Krocząc wśród cieni
<
Autodestrukcja – Schody do piekła
>

Autodestrukcja – Łazienka

Zimna posadzka pod chudym tyłkiem, cisza chłodnego wnętrza łazienki, przecinana stukającymi o szyby kroplami. Klimat zajebisty, nostalgiczny, spokojny, taki, którego właśnie potrzebuję.

Zalegające we wnętrzu łzy, które bólem w przełyku udowadniają, że są i że nie łatwo będzie się ich pozbyć. Były ze mną od zawsze i nie zamierzają tak łatwo odpuścić… nigdy nie odpuszczają.

Drżąca dłoń trzymająca srebrne narzędzie, cudowną rzecz, która pomoże w końcu zapomnieć, schować się, uciec. Strachu już nie ma, są tylko chęci, obojętność i niczym nie zmącona motywacja.

Pierwsze cięcie. Od dołu, do góry – protest, zmęczenie, rezygnacja. Przewijany pod czaszką, czarno-biały film o niczym. Film o bezsensowności, sensie znaczenia słowa "zero”, o drodze w jedną stronę.

Nie potrafię zawrócić. Odwrotu nie ma i nie będzie, tylko, kurwa, wprost przed siebie.

Cięcie drugie. Za poranne szyderstwa, wyrzuty o istnienie, pogardę. Wszystko źle, wszystko na złość, wszystko jak zawsze nie tak.

Soczysta pretensja o życie.

Trzy. Za wczorajszy wieczór, sumienne wymierzanie sprawiedliwości, bliskie kontakty ze ścianą sypialni i wypluty do kibla, przedni ząb. Nagroda za niedawną wizytę dwóch odblaskowych napisów. "To nie był sen” – przypomina piekąca warga, dzielnie wtórująca rwącym gnatom i bolącemu nadgarstkowi. Zaiste, godne podziwu – niezła z nich ekipa.

Kolej na czwórkę. Zdrowie facetów w czerni!!!

Piątka już nie boli, ręka jest spokojna. Chłód kafelków zmienia się w narastające, milutkie ciepło, ogłuszające podniecenie i pojawiający się nad skroniami, przyjemny bałagan. Powieki przytyły, ważą już chyba z tonę, będąc lekkimi, jak piórko. Projekcja przyśpiesza – żal, smutek i strach przewijany x8. Przeleciało w okamgnieniu. Czas trwania – dwanaście oddechów i zetknięcie pięćdziesięciu pięciu kilo i metra sześćdziesięciu z jasną, przytulną, terakotą. Życie subtelnie wypłynęło i umalowało ją kolorem soczystej, dojrzałej wiśni.

Nie chcę wstawać, jest przyjemnie miękka.

Mimowolne rozluźnienie palców i głuchy, ledwie słyszalny brzdęk metalu. Chaos, przepiękny nieład, szum, a po nim niczym niezakłócony odpoczynek.

2143 zzs

Liczba ocen: 0
50%
0%
25%
50%
75%
100%
© Copyright - wszystkie prawa zastrzeżone.
Autor: ~Agnes1709
Dodano: 2020-06-26 00:36:53
Kategoria: proza_poetycka
Liczba wejść:

    Komentarzy: 2

  • ~oko
    3 lata temu
    wstrząsające. trudno komentować, kiedy w środku coś się skręca.
  • ~Agnes1709
    3 lata temu
    oko Cieszę się, że pokręciło; plan zrealizowany 
Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.