Origami
11.08. Niebo czyste. Zacząłem pisać wspomnienia w notesie. Wrzucam go potem w plastikowej torbie do piwnicy. Chciałbym zostawić ślad. Północno-wschodnia część kontynentu jest martwym terenem, a przynajmniej takie są przypuszczenia. Zaczęliśmy doceniać wartość informacji. Po siódmej inwazji straciliśmy kontakt z tamtą częścią lądu. O każdym, który zbliży się do Strefy, słuch zanika. Jakież to było proste. Banalnie proste... Dla nich.
15.08. To już dwunasty statek, który widziałem. Mały, zwiadowczy. Czuję, że zostało niewiele czasu. Pikieta pod ministerstwem trwa ponad tydzień. Połowa osiedla wyjechała. Ja nie mam dokąd. Właścicielka kamienicy nie chciała czynszu za ostatni miesiąc. Mówi, że już nie potrzebuje. Co weekend biorę lekcje japońskiego od jej córki, Marty. Zaoszczędziłem, bo odkąd zaczęła się mną interesować, są za darmo. Poza tym uczy mnie origami.
2.09. Dziwna jest ta cisza. W wiadomościach oprócz insynuacji o Strefie, nowinek spod sejmu i robienia anomalii z każdego obłoku, zaczęły nieśmiało pojawiać się też inne informacje. Zrobiliśmy z Martą trzysta statków z papieru, różnych wielkości i kolorów. Nauczyła mnie zginać tak, żeby było okrągłe. Origami jest super.
9.09. Zabrałem Martę na lody. Daliśmy lodziarce róże origami. Popłakała się. Mówi, że ma trójkę dzieci i wolałaby nie mieć, w tej sytuacji. Podobno ktoś wydostał się ze Strefy. Miał mętny wzrok, ślady po trepanacji czaszki i objawy silnej traumy... Ludzie różne rzeczy gadają. Ktoś wybił wszystkie okna w ministerstwie. Faktycznie do wszystkiego można się przyzwyczaić, nawet do lęku. Trochę podupada nam handel. Wszystko jest teraz takie dziwne. Kupiliśmy dwie ryzy papieru. Chciałem kolorowy, ale był tylko biały. Trudno.
16.09. Marta widziała statek. Płakała cały wieczór. Światło ją sparaliżowało. Mówię, że to strach, ale nie chce mnie słuchać. Twierdzi, że czuła siłę, że potem w nocy coś wyszło z lustra. Zniszczyła wszystkie statki origami. Teraz robimy tylko kwiaty i zwierzęta. Hipnotyzuje mnie to. Czasem myślę, że tylko dzięki temu jeszcze nie postradałem zmysłów. Marta jest na skraju. Zamówiłem kolorowy papier.
17.09. Zaczęli wypuszczać ludzi ze Strefy. Wolałbym tego nie widzieć. Wolałbym tego nigdy nie zobaczyć.
21.09. Wyrzucamy lustra. Coś jest z nimi nie tak.
1.10. Marta przygarnęła dwóch Ocalałych. Zrobiłem jej awanturę. Wyrzuciła mnie za drzwi, a całe origami przez okno. Krzyczała, że nie mam serca.
Nigdzie jej nie ma! Zastałem u niej tylko tych dwóch. Jeden leży i patrzy w sufit. Na drugiego nie mogę patrzeć. Nie mogę! Próbowałem coś z nich wyciągnąć, ale tylko mamroczą. Wszędzie leżą sztućce, a ściana w kuchni jest cała zryta. Sprawdziłem te znaki. Sanskryt. W jej pokoju na biurku, obok kosmetyczki, znalazłem lusterko. Chyba, bo jest mętne, matowe, szare. Ale to musiało być lusterko. Wygląda jak lusterko. Cholera, prosiłem, żeby oddala wszystkie, gdy była zbiórka. Uparte babsko!
Zapomniałbym, dziś 2.10.
3.10. Biedna Marta. Gdzie ona jest?! Wariuję... Chcę, żeby to już się skończyło.
4.10. Byłem u niej. Ci dwaj, Ocaleni, zaczęli chodzić na czworakach. W ich oczach nie widać już źrenic. Syczą dziwnie. Więcej tam nie pójdę. Boję się.
16.10. Wyprowadzam się z sąsiadami na południe. Byle dalej od Strefy. Ponoć się rozszerza. Stworzono ośrodek dla Ocalałych. Statki pojawiają się już regularnie. Nie bardzo mamy już co jeść. Pożegnałem się z Martą, pogodziłem.
19.10. Dziś wyjeżdżamy. Wstałem i znalazłem na biurku serce z origami.