#(Cod) — Birdie, czyli jeden poniżej Par
Klub golfowy w pewnym słonecznym mieście. Popołudnie. Szósty dzień tygodnia.
Wesoło fest.
Szesnasty... powiedzmy "dołek". Zostało trzech. Kibiców nie ma, bo to nie są zawody tego typu. Podchodzi pierwszy. Kij Wedge w umięśnionej ręce. Polówka z aligatorem skrywa klatkę, która nie raz kłaniała się ciężarom. Ręce schowane w skórzanych rękawiczkach poprawiają chwyt na gripie, eliminując wszelkie ślizgawice. Koncentracja. Spokój. Skoordynowany zamach na nabranym tchu.
Chlast.
Następny wysoki blondas. Na twarzy uśmiech. Oczy skryte pod okularami. Przewaga czterech uderzeń stawia gościa w roli faworyta. Weed Driver, zwany inaczej 1Wood jest największym kijem z całego zestawu i niespecjalnie często używanym. Trzeba mieć warunki, dobrze ociosane mięśnie brzucha i nielichą skrętność. Blondas prawdopodobnie spełnia je wszystkie.
Szast.
(Ale cóż to? Usłyszeliśmy jęk?)
— Do stu tysięcy beczek prochu — syczy niezadowolony z uderzenia i już, już ma zamiar cisnąć kijem w dal... już go chwyta niczym indiański oszczep... jednak nie. Narzędzie koniec końców wędruje do jednego z chłopców, a mężczyzna częściowo odzyskuje uśmiech i opuszcza kadr.
Trzeci najniższy, cały jakiś mocno owłosiony. Czacha łysa, a na czaszce czacha. Taka... wiecie, jak na tych ostrzeżeniach przy niebezpiecznych urządzeniach elektrycznych. Przedramiona, palce czy piszczele: wszystko pokryte w rozmaitych wzorach. W dłoniach, oburącz, "Putter – kij kończący". Główka płaska, prostopadle nachylona do podłoża.
Typ nie celebruje uderzenia. Ledwie dwa kontrolne przymierzenia: jedna ręka na mostku, druga na trzonku kija i... pyk. Przycelowuje silnie i dokładnie.
Następuje przerwa przed kolejnym dołkiem. Dziesięciominutowy czas, kiedy można wyżłopać coś słodkiego, wymienić spostrzeżenia czy otrzeć spocony nos.
Dołek siedemnasty w zasadzie bez większych zmian. Znów poświstują rozmaite kije. Dobrze użyty PW przybliża tego niskiego w tatuażach na odległość uderzenia od lidera. Blondas troszkę marnieje, czy jak mawiają w żargonie – leci w szwach – ocierając się niemal o Bogey. W ostatnim uderzeniu zmienia jednak Czwórkę-Iron na Hybrydę, co załatwia mu końcowe Par. Jak to się zwykło mawiać: kręcił, kręcił, ale wylądował wszak na cztery łapy.
(Ale cóż to? Czyżbyśmy znowu posłyszeli jęk?)
Dół osiemnasty — ostatni.
Zaczyna blondas, którego latynoskie rytmy Ricky'ego Martina niestety nie zdołały wychillować. Psuje raz za razem, kończąc zmagania na ostatnim, najniższym stopniu podium.
Drugi, senior obrazek, choć błagam was, nie mówcie tak o nim przy nim. Raz, że to dość niegrzecznie, a dwa, że was najprawdopodobniej pozabija. Roztrzaska łby, jak roztrzaskuje podczas tych wszystkich osiemnastu dołków. Tym razem starszej mulatce o kuprze typu kaczka.
"Pan Obrazek" rozgrywa partię dobrze bez nadmiernego ryzyka, uzyskując Birdie, czyli jeden poniżej par.
Ostatni będą pierwszymi, proszę państwa. Gość w polówce bierze zamach, ustawia celownik na głowę skrępowanego chłopca i...
(Ale cóż to? Czyżbyśmy i tym razem usłyszeli jęk?)
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Dołącz do nas na: https://t3kstura.eu/
"Codziennostrzał — 200 mililitrów słowa pisanego dziennie" to nowa inicjatywa literacka Treningu Wyobraźni mająca na celu wypracowanie systematyczności i regularności w pisaniu.