Dendrologiczny patchwork
https://www.youtube.com/watch?v=YaS_O7-f9PA
29.10.2020
Drogi pamiętniczku.
Czytam ostatnio sporo yuzerskich wysrywów i czasem trafię na tak wykurwistą rzecz, że aż goreje we mnie pierwiastek PanoJesusi. Gdybym miał PanoJesusie moce, to myślę sobie, że wielu z nich bym pomógł w boleściach, trudach i znojach dnia codziennego. Jednemu pomógłbym uczynkiem, innej pogodnym słowem, a znowu komu tam innemu bym solennie dopierdolił na lepszy ogar i świata patrzenie, o żeż kur... No ale na razie mocy PanoJezusich we mnie brak.
W życiu yuzerskim bez większych zmian. Muminki-anonimki chyba wykształciły, kurwa, jakiś pod-kod i pielęgnują swój autyzm wysokopienną uciechą, zgadując się nawzajem po kolorach. Terribel jakoś złagodniał, chujostwa większą połeć – miejmy nadzieję – niebezpowrotnie tracąc. Ritholinda się w zastraszającym tempie radykalizuje i ino "paczeć" jak przefrunie na Islam i będzie zapierdalać, jak jakaś skrzynka na listy. Jamcińska wojuje z Covidem w międzyczasie oddając ciało pod opiekę specyficznej diety jakichś uber wykwintnych wiktuałów, o których we większości sam imć Makłowicz mógł słuchu nie zaznać. Oko kwęka, widząc świat raczej w dość ponurych barwach, jednocześnie świadectwo dając na piśmie o wykwintnej wesołości swej, co mi nielichą sprzecznością się zdaje, ale ja sam mam humor nieśmieszny, powypadkowy, specyficzny, więc może i faktycznie.
Co by dalej?
Alchemika nawet polubiłem. Jest upośledzony srogo, ale na wesoły i poczciwy Ozarosposób. Kupiłbym mu nogę, jakbym mógł albo ujebał drugą. Może wtedy dostałby lepszą rencinkę, co by ułatwiło dalszy żywot?
Cyber Wiedźma wstawiła na profil swój zbublowany łeb i muszę przyznać, że wszak babsko wielkie, to z jamochłonu wnosząc, nader zjadliwe. Fantomasa prawie nie ma i się zastanawiam, czy może Marok do reszty zwariował i tego pierwszego zakleszczył w piwnicy? Z drugiej strony na pierwszym zlocie widzieliśmy tylko jednego, więc może nie ma dwóch? Chuj wie. Trudny temat.
Kto tam się jeszcze ostał?
Noo, wiadomo, Bordo, osiedlony polityk po wyższej szkole zarządzaniu polem namiotowym w Łyścu, wkleja te swoje pierdoły, grając i matacząc, choć znowóż nie aż tak oskarowo, jak myślą niektórzy. No ale wytwarza niekiedy takie fluidy, że ma się go chęć katapultować w objęcia wapiennego dołu, nie ukrywam.
Ale żeby wytonować pobordową zgagę, na przeciwwadze mamy A3x6, chyba obecnie jednego z dobrych duchów T3. Szacuken!
No i by oklamrować wpisa negatywem: Sensola ostatnio mało i jeśli coś stanowi rysę na szkle, to na pewno to, chociaż Adelajda nakurwia perłami i nieco owo nieszczęście amortyzuje.
A co poza? Outer virtual world?
Na konferencji TW zaróżowiało burdlem, ale i tak zespół odwala zajebistą robotę i naprawdę na ten moment – nie licząc pluszowych miśków, którym wyjmowałem za pacholęcia oczy – to chyba najbliższy mi zestaw humanoidów. Pomijając, rzecz jasna, pielesze domowe.
W pracy, gdybym tak przekłuwał myśli w czyn, to lekką łapką mordowałbym przynajmniej siedem osób dziennie, a łby układał na chodniku, podług wielkości czapek, co prowadzi do dalszej konkluzji, że zupełnie mi nie po drodze z karawaną ludzkości, na której poczynania zaczyna mnie cechować skrajny sceptycyzm oraz nielicha rezerwa wobec praw i postaw utworzonych przez zjebaną zbiorczość.
A w ogóle ostatnio leciało Siedem Dziewcząt z Albatrosa i strasznie mi się spodobało w wersji: "Siedem trupiąt", co być może prognozuje pustkę.
Wiadomości nie czytam, bo można okurwieć. Niby wszyscy kojarzą tz śmiertelność, ale nagle zadziwieni faktem, że wyroki mają powpisywane w pięciolinię papilarną skóry. W tamtym miesiącu trochę mi odjebało, kupiłem pięćdziesiąt sześć książek. W tym odpierdala mi w ratach, na razie jedenaście, ale w zasadzie dziś dwudziesty dziewiąty, więc w sumie to sześćdziesiąt siedem.
Yebać. Hej przygodo.
Ps. Od czterech h leci w pętelce podlajkowany utwór. Naprawdę gitess.
No dobra, trochę pisałem o niektórych z was, poprzez obtłuczone zepsuciem szczeliny po oczach, i już miałem kończyć, kiedy wpadłem na to, że można inaczej. Zatem po kilka słów bezpośrednio, wedle wywołania.
A niewywołani z ksywy niechaj się nie płoszą i nie obrażają, gdyż tu nie ma najmniejszej hierarchii. Ot, tak stało pod palcem, to tak poszło. To jedynie wpis obserwacyjny.
Anonimki
Wiadomym, że nici porozumienia nie tkają z jedwabiu, ale czasem powinniśta sami zaciągnąć hamulec, bo czym innym ciśnięta kurwa, podbijająca energię w wymowie, a czym innym kurwicho nacechowane pośrednią personalnością. Zostawiam to pod rozwagę najtęższego łba z was. Nie wiem którego, Zgadnijta se po kolorach.
Terribblu, dziarski młodzieńcze o twarzyczce obojętnego archanioła. Zacnie, że ostatnio wstawiasz trochę tych pereł, ale wiadomym, że Ty potrzebujesz myśli zwrotnej. Nazbierałeś se mały wianuszek yuzerów i gites. Się należy Ci za trudy dnia codziennego i nawracanie ociemniałej swołoczy magazynowej.
Ritholinda — no taa — Ty potrzebujesz ognia i igrzysk. Masz ostatnio nadto i prężnie uczestniczysz, ale w myśl wahadłowej karuzeli pewnie niebawem Ci wypadnie bateryjka. Ps. Bardzo jestem ciekaw challengu i mam nadzieję, że pójdą za tym inni.
Jamcinelli. Wysłałem typa, by obadał hurtownię z książkami poleconą przez Ciebie i ponoć rowerem, to w ogóle nie mógł podjachać. Cały czas stawał. Tak tam wieje chujem. Czyli, no, niestety słaby trop się okazało, ale gites, że zdrowiejesz. Mam też nadzieję, że niebawem wrócisz. Serio.
Farok i Mamtomas — was, kurwa, po prostu nie da się oddzielnie. Jak to możliwe, że się jeszcze nigdy nie widzieliśta?
Dziwne.
Oko.
Wiem, że strasznie nie smakuje Ci ta moja, eee, "rura", ale z drugiej strony wiem także, że lubisz słowotwórstwo, może zatem spróbuję Ci odpowiedzieć w ten właśnie sposób.
Zatem:
Roztomiłe Łoko
O, jakżem wdzięczen. Jesteś tak nadzwyczjnie równym, absolutnie wręcz wygładzonym odbiorcą, że szkoda rozpędzać języki. Jeśli jednak, porażony Słońcem Twego Dobroczyństwa, ośmielam się, Ja-Pchełka-Malutki, wyjaśnić półgębkiem, że Złotolita Twoja Osobowość odstąpi ode progu mojego, owinięta w fałdy Wyborności Własnej i wróci – co chciałbym – z troskliwą łagodą, promieniejąc swe oczęta, niechybnie na poły słodkie, poły rubiniaste, na autora coby godniejszego.
Widocznym ode proga pierwszej litery wielgaśnej, co część każdą rozpędzam, znaki na niebie i z piekieł wskazują, że jednak awizo właściwszym w tej kwestii się zdaje, niźby pięcioręczne bicie w ściany z tym samym utyskiem. Gdyż może byłbeź zauważył raczeć, że jednak drapieżnie – co u mnie nieczęste tak znowoż – obestaję przyze swych wartościach. Toże liczę na to zrozumienie, choć dusza mojam, utrefiając spirytualne swe włosy bukietami lilij i rumianku, pląsa zwiewnie, sławiąc wszędy Twój ognisty zapał.
Very Truly Yours
(słowem: bez napinki, bydzie git)
Alchemiku, piewco cudów jarczmarnych, kochliwyś nadto, ale ową kwestię już dojaśniliśmy. Zajebiście się tu odnalazłeś i mam nadzieję, że nie upierdzieli Cię mamiczka natura, bo ponoć Winter is Coming. Chyba że nakręcisz wspomnianą Sajberwicz na sweter czy cuś.
Sajbericz, Ty wiesz, że to żarty, a zresztą nieważne, bo za wuja tego nie przeczytasz, więc szkoda się prężyć. Jeśli jednak przeczytasz, pamiętaj o puszczy.
Bordo, Ty, Ty... Ty nicponiu Ty. Idealnie do Ciebie pasuje słynne:
— Po co panu głowa?
— Jem nią.
3x6, Adelajdo, Sensolu (i także inni, com ich tu przez jakieś zaniedbanie umysłowe nie umieścił). Wy sami wieta, że robita unikalną, zajebistą robotę.
No i taki mam wpis obserwacyjny na czwartek.
Dalej mi się już nie chce.
Ciao.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Dołącz do nas na: https://t3kstura.eu/
"Codziennostrzał — 200 mililitrów słowa pisanego dziennie" to nowa inicjatywa literacka Treningu Wyobraźni mająca na celu wypracowanie systematyczności i regularności w pisaniu.