Wiosna
Mgła otula parki
niebem lśni płacz wiosny
Bóg znów topi ludzi
o siebie zazdrosny
Wioną miętą groby
skrzypi las olchowy
szloch zielonych dzieci
pieńków ścięte głowy
Wiatr imiona nosi
w poszumie gałęzi
zwołują się drzewa
niechętne uwięzi
Bezżałobie trwania
położyć chcą kres
rąbał drwal toporem
wyje po nim pies
Uplamione dłonie
w żywicznej ma krwi
szkliste oko trupa
bezsennością śni
Serce konia skradło
związując mu oczy
organ ślepy szkapa
przez dnie pędzą w nocy
Drut kolczasty w pamięć
niech krzyk budzi ptaki
zwraca ustom echo
głos nie byle jaki
Dal wyłupi oczy
los spisując sznytem
nóż pióro zastąpi
gdy skóra zeszytem
Ręce krew oblepi
w koślawej modlitwie
nogi w chłód obrosną
przychętne tej sitwie
Nic po umieraniu
deszcze zmyją grób
na granicy łkania
zabrzmi kosów ślub