Filujących zza meblościanki:
Liczba użytkowników online w ciągu ostatnich 60 min.
1. Co jest najważniejsze w życiu człowieka!2. Sturmgeschütz IV (StuG IV, SdKfz 167) – niemieckie samobieżne, szturmowe działo pancerne z okresu II wojny światowej.3. Opowieść III Cześć 3. Pułkownik Zakrzewski jest do bólu szczery mimo, że rozmawia z wysokim oficerem SS4. Opowieść III Cześć 2. Pułkownik Zakrzewski odkrywa kolejne karty...5. Złodzieje Opowieść III Cześć 16. Złodzieje Opowieść II Część 27. Opowieść II Część 1 . 8. Zachód Słońca. Ustka 20229. Złodzieje Odcinek I Część 210. Złodzieje Odcinek I Część 111. Złodzieje Tożsamości Prolog część 212. Złodzieje Tożsamości Prolog Część I13. Zona „Strefa śmierci”14. Bałtyk przed burzą. Ustka 202215. Ja i Gubałówka 16. Ustka 202317. Ustka 2023 18. Magia cześć I19. TW #3 Latający Holender Wybawienie20.  TW #1 Requiem dla Martina B...21. Byłem w piekle...22. Konklawe...23. Requiem dla ludzkości Cześć IV24. Requiem dla ludzkości Cześć III25. Requiem dla ludzkości Cześć II26. Requiem dla ludzkości Cześć I27. Wielkopolskie jęziora!28. Cześć II Ukraina Konflikt regionalny czy wstęp do wojny z Chinami?29. Ukraina, konflikt regionalny czy wstęp do wojny z Chinami? Czy Ukraina może przegrać? Czy my możemy być następni? Czy NATO nam pomoże?30. Sylwester 2022 godz 19:00, a termometr pokazuje na dworze prawie 14 st. To koniec grudnia, czy zimna noc sierpniowa...31. Trochę lata w te śnieżne dni!32. Kolczuga33. TW #2 Proza poetycka34. Krótki list do Św. Mikołaja35. Cukiernia widmo...36. Wicie 201337. Teleportacja38. TW #1 Fanatyzm czasami nie wystarcza!39. Sprzęt urodzinowy!40. Mądry matoł41. Demony Ognia...42. Cierpienie43. Klimat Władców Pierścieni w Polsce, czyli wąwóz Kraków44. Dawnych wspomnień czar Rok 2018 Bałtyk wieczorem!45. Winorośl46. Halo Efekt świetlny wokół słońca!47. Łyżka48. Powrót z ciemności...49. Co jest najważniejsze w życiu?50. Kaseta Dawnych wspomnień czar...51. Cmena. Dawnych wspomnień czar...52. Bałtyk przed burzą! Lato 201253. Zabawy Literackie Edycja 1 Wrzosowisko54. Miniatura Stado owiec55. Ukraina Czy wszystko zmierza do wojny? Czy Putin chce wskrzesić dawne imperium, albo chociaż czasy ZSRR? 56. WR Część XX57. WR Część XIX58. WR Część XVIII59. WR Część II60. WR Część XVII61. WR 1 Część II62. WR Część I dedykowana Krisbendi, który namówił mnie do nagrania tej serii.63. Prośba o pomoc. Potrzebuje tytułu do powstającej książki WR!64. WR Część XVI65. WR Część XV66. WR Cześć XIV67. Czy będzie wojna Rosji z Ukrainą?68. WR Część XIII69. Wybuchowa zabawka!70. WR Część XII71. Życzenia noworoczne i małe podsumowanie tego co było.72. WR Część XI73. Życzenia wigilijne Każdy z nas nosi w tornistrze buławę marszałka74. Zabawy w błotku dla dorosłych!75. WR Część X76. Bałtyk zimą!77.  Atak na Pearl Harbor Zaskoczenie? Zaniedbanie? czy Gra Polityczna78. WR Cześć IX79. WR Część VIII80. Święto Niepodległości. Tankietka TKS Jeden z symboli polskiej armii a także walk Polaków. 81. WR Część VII Sprawa Kocha82. Kolejna niespodzianka!!! 500 mil do domu to także wystarczy jako tytuł. 83. Cmyk Fragment 84. Jan Zakrzewski „A my żyjemy dalej„ Wspomnienia więźnia Majdanka85. Ciekawostka!!! Tam był Edward Gierek!!!86. TW #3 - WR Część VI Admirał Canaris87. Co jedzono, a czego nie u nas w śreniowieczu!88. „Wspomnienia żołnierza” - Generał Pułkownik Heinz Guderian Wydawnictwo Bellona Warszawa 2003 rok.89. WR Część V90. WR Część IV91. WR Część III92. WR Część II93. Generał SS WR Część I94. TW # 2 Zasadzka95.  Wydział cenzury portalu t3kstura, komisarz Wsiewołod Mirkułow. III piętro gabinet numer 35.96. TW #1 - Kaźń97. 82 Rocznica wybuchu II wojny światowej Czy tak musiało być? Czy byliśmy skazani na wojnę z Niemcami? Część II98.  82 Rocznica wybuchu II wojny światowej Czy tak musiało być? Czy byliśmy skazani na wojnę z Niemcami? Część II99. 82 Rocznica wybuchu II wojny światowej Czy tak musiało być? Czy byliśmy skazani na wojnę z Niemcami? Część I100. 82 Rocznica wybuchu II wojny światowej Czy tak musiało być? Czy byliśmy skazani na wojnę z Niemcami?101. Powstanie Warszawskie Alternatywa, Sukces powstańców. Zemsta Stalina. Część III102. Powstanie Warszawskie Alternatywa, Sukces powstańców. Zemsta Stalina. Część II103. Powstanie Warszawskie Alternatywa, Sukces powstańców. Zemsta Stalina. Część III104. Powstanie Warszawskie Alternatywa, Sukces powstańców. Zemsta Stalina. To taka alternatywa historii, czyli trochę faktów plus wyobraźnia autora. Część I105. Powstanie Warszawskie Alternatywa, Sukces powstańców. Zemsta Stalina. Część II106. Powstanie Warszawskie Alternatywa Sukces powstańców Zemsta Stalina To taka alternatywa historii, czyli trochę faktów plus wyobraźnia autora. 107. Kiedy marzymy, jeszcze nie umarliśmy!!!108. Nieudacznik, osioł, matoł. Życie jest smutnym snem, lub teatrem gdzie role wyznacza niewidzialny reżyser. 109. Zatrucie gazem, czyli jak major Luftwaffe uratował moją rodzinę. Historia ta wydarzyła się zimą 1939/1940 roku w Poznaniu.110. TW # 5 Cmentarz Zapomnianych111. Czakram wawelski tajemnicze miejsce mocy Bioenergia ziemi 112. Bałtyk wieczorkiem!113. Stare forty, kazamaty, bastiony bunkry, tajne bazy czyli co warto zobaczyć w wakacje!114. Okolice Skórzewa pod Poznaniem115. Robin Hood Mit czy prawda? Czy znany banita istniał naprawdę? 116. Starożytny Egipt Zapomniana cywilizacja 117. TW # 4 – Miraż istnienia118. Znajomi idą do nas na grilla!119. 76 Rocznica Zakończenia II Wojny Światowej w Europie Starcie dwóch dyktatur, dwóch imperiów zła120. 1 Maja Międzynarodowe Święto Ludzi Pracy które dzisiaj jest zupełnie pozbawione sensu121. Batalion karny: Mapa śmierci (TW #3)122. Nawiedzone zamki i pałace Duchy i zjawy123. Patrzę w oczy jesieni, nad morzem stada chmur Pejzaż moich nadzieji, umyka mi spod kół124. Zamek w wersji poetyczej podobno...125. O jeden drink za dużo...126. Srebro Bałtyku127. Arlim Odcinek II Myśliwy spotyka Łucznika128. Nocne zimowe klimaty!129. TW#2 – Łucznik 130. Ktoś podobno umarł, a nagle po siedemdziesięciu latach ożył...131. Tajemnicze budowle w Polsce Część II Szlak Cysterski - perełki architektury132. Koło napędowe lokomotywy parowej Muzeum Parowozownia Wolsztyn133. Co to jest czas?134. Tajemnicze obiekty w Polsce Piramidy Kurhany Kamienne Kręgi Starożytne Cmentarze135.  TW #1 Zemsta jest rozkoszą bogów136. Zyndyk czyli Wolność i demokracja na wsi137. Hallo!!! Jest tam ktoś?138. Major Kuzniecow Komando X Część II139. Skórzewo Zima!140. Major Kuzniecow Komando X Część I141. Globalny reset Neomarksizm Homo sovieticus Marsz przez instytucje142. Park w Skórzewie zimą143. Patriotyzm Honor Prawda Moralność Etyka144. Arlim Odcinek I Dar Bogów145. Wicie rozumicie, czyli jak w rok zrobić magistra!146. Joe Biden Covid Lockdown147. TW 7 Godzil148. Ostrów Lednicki Prawdopodobne miejsce chrztu Polski 149. Kociołek żeliwny Garnek myśliwski. To taki garnek stojący nad ogniem z ogniska. 150. Bałtyk wieczorem! Darłówko 2010151. Młodzież Miastu i Sobie 1968 rok. Aż się nie chce wierzyć, że po trzęsieniach ziemi i tsunami propagandowych ostatnich 30 lat takie coś się uchowało. Ta tablica nadal znajduje się na poznańskiej Cytadeli. 152. Szepty nocnych mgieł153. Gość poranny, czyli głodna Sójka!154. Nasz Kot, trochę domowy, trochę dziki!155. Wywiad z Ozarro! Co nam przeniesie Nowy 2021 rok!156. To ja w wieku 75 lat! 157. Układ jezdny Działa samobieżnego ISU - 122 . Eksponat na Cytadeli w Poznaniu.158. Bałtyk wieczorem!159. Makabryczna oferta!160. Kołobrzeg 2010161. Chmura162. ORP Błyskawica Polski niszczyciel, weteran II wojny światowej, obecnie pomnik muzeum w Gdyni. 163. Czy widzicie twarz w kamienu?164. Tyranozaur dla Alchemika165. Owadzik XXXXXL166. Goliath (SdKfz.302, 303, Goliath) To taki nosiciel ładunków wybuchowych sterowny albo radiem, albo przewodem łaczącym go z operatorem.167. Rotunda w Wielkopolsce! Jak ktoś zgadnie gdzie to jest i dla kogo to wybudowano ukłonie się do samej ziemi! Możecie szukać w necie hahahahaahah168. Major Henryk Dobrzański "Hubal" Polski bohater który nie poddał się we Wrześniu 1939 roku.169. T-34-85 Poznajecie ??? To Rudy 102 Wycięcia miały pomóc w pokazaniu załogi w środku podczas krecenia scen. Eksponat z Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu.170. Tajemnicze podziemne tunele171. Śnieżne wariacje172. Pies173. Największe Tragedie Morskie174. Audio nr. 2 Wiktor Suworow175. Historia moje hobby!176. Ciekawostki I Bursztynowa Komnata Ósmy Cud Świata177. Tygrys czyli Panzer VI – moim zdaniem najlepszy czołg II wojny światowej.178. Tygrys czyli Panzer VI – moim zdaniem najlepszy czołg II wojny światowej. 179. Rok 1920 Matka Orlica180. Stan wojenny II Czy znów czołgi wyjadą na ulice?181. Konzentrationslager Posen Obóz koncentracyjny Poznań Artykuł dla OmnesMoriuntur (jak sprawdziwłem po łacinie – Wszyscy Zginą).182. Kampania wrześniowa 1939 roku Klęska, czy bohaterska obrona? Czy tylko tyle mogliśmy zrobić? Czy nie była to bardziej porażka polityczna niż wojskowa?183. Jeźdźcy Apokalipsy TW #04184. 22 czerwca 1947 roku. Norymberga. Kolejna rocznica zwycięskiej kampanii przeciw ZSRR i zakończenia wojny w Europie.185. Wideo Lekcja z historii Pierwsza klasa liceum Tragedia!!!186. „Zemsta jest rozkoszą nie tylko Bogów"187. Koronawirus, a może wojna bez użycia broni?188. 75 rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau (Oświęcim-Brzezinka)189. Wojna polsko-polska, czyli Polak Polakowi wilkiem!190. Czy dorośliśmy do wojny? Czy nienawiść zniszczy ludzkość?191. Dwóch papieży Bardzo ciekawy film Polecam wszystkim!192. Tajemniczy czołg! Cześć III Wyprawa193. Wiedźmin Netflix 2019194. Medialny bełkot, czyli jak obca propaganda wypiera prawdę!195. Tajemniczy Czołg Część II196. Tajemniczy Czołg!197. Barwy Munduru Odcinek 1198. Zyndyk199. Zatrucie gazem. Okupacja 1939/1940.200. Diabeł i Anioł w mundurze Wehrmachtu.201. Wspomnienia z II wojny! Dziwny Diabeł...202. Czołgi II wś203. Pojazdy II wś204. Czołgi II wś205. Czołgi II wś206. Na mękach!207. Ja i jajo dinozaura208. Pług retro209. Pociąg Retro210. Rejs donikąd, czyli jak III Rzesza, USA i Kuba w 1939 roku oszukały prawie tysiąc Niemców pochodzenia żydowskiego!211. Zatrucie gazem. II wojna zima 1939/1940

179 / 211

Tygrys czyli Panzer VI – moim zdaniem najlepszy czołg II wojny światowej.
<
Stan wojenny II Czy znów czołgi wyjadą na ulice?
>

Rok 1920 Matka Orlica

Tekst ten napisałem na konkurs 1920 – 100 rocznica „Cudu nad Wisłą” 

Tekst ten napisałem na konkurs 1920 – 100 rocznica „Cudu nad Wisłą”

Niestety nie znalazł uznania wśród jury konkursu.

Rok 1920 Matka Orlica

„Polska powstanie z kolan i znów wróci do Europy, gdzie jej miejsce. Nasza matka orlica więziona ponad sto lat, teraz oswobodzona z łańcuchów, wstanie i wzniesie się ponad upadek, hańbę i zdradę, a jej skrzydła znów swą mocą ogarną ukochaną ojczyznę. Ten czas już nadchodzi, już słychać jej głos piskliwy, który wzbudza lęk naszych wrogów, a naszym rodakom dodaje odwagi”.

Kiedy padły te słowa stojący naokoło żołnierze zamilkli i z otwartymi szeroko oczami wpatrywali się w głoszącego je staruszka. Ten stał niewzruszony, a jego twarz pomarszczona wydawała się świecić jakimś nieziemskim światłem. To nie był zwykły głos starego człowieka. To był przekaz, wizja lub przepowiednia.

Dziad odkaszlnął, podniósł palec do góry: „Czas zemsty nadchodzi” – po tych słowach zamilkł. Cisza wręcz bolała, ale nikt nie miał odwagi powiedzieć ani słowa. Staruszek po chwili odezwał się znowu, a jego głos tym razem dźwięczał potężnie niczym dzwon Zygmunta.

– Nastało światło, co mrok rozświetla. Wraca do nas to, co święte. Zapłonął już ogień, który przygasł na wiek cały. Przygasł, ledwie się tlił, ale nie zgasł, choć obce buty deptały go i oblewały krwią naszych matek i ojców. Teraz owe duchy zmarłych, tych co swe życie w obronie ojczyzny oddali wyją i wołają o zemstę. Nasi wrogowie kpili sobie z naszych przodków, ale zapomnieli, że kpić z duchów to niebezpieczna sprawa, bo one teraz z nową mocą wracają i zemszczą się na tych, którym się wydawało, że jak naszą matkę w łańcuchy zakuli, to już nic im nie grozi.

Posłuchajcie! Wszelkie zdrady i hańby, te naszej ojczyzny krwawe blizny tyle razy rozszarpywane, krwią bratnią zalewane wołają o pomstę. Słyszycie ten wiatr, to nie zwykły wicher, to przodków naszych serc i dusz wołanie, szepty i krzyki tych, co walczyli i zginęli. To ci, którzy padli zabici zdradą i podstępem, teraz z mroku wstają, do kolejnej stając walki. To zwycięzcy spod Grunwaldu, Kircholmu, Kłuszyna, Chocimia, Wiednia czy Beresteczka wracają obudzeni przez naszą matkę, aby znów pokazać, że Rzeczypospolita wraca wskrzeszona jak Feniks z popiołów. Pobita, ale nigdy niezłamana. Jej moc jest zbyt wielka, by dłużej tkwić w okowach niewoli. Pęta i łańcuchy już pękły, rozpadły się na kawałki.

Potęga Piastów i Jagiellonów – tych, którzy Rzeczpospolitą budowali, wstała i woła o pomstę. Powstaną ci, którym śmierć w oczy zajrzała, którzy padli ze słowami: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Oni teraz wstali, by ojczyznę po raz wtóry bronić od obcej zarazy. Wrócą i pokażą, że Polska dla nich ważniejsza od śmierci i na jej wezwanie staną do ostatniego boju. Pod skrzydłami naszej matki orlicy wrócą tu, gdzie po raz kolejny hordy barbarzyńców zalewają Rzeczpospolitą, chcąc ją znowu upokorzyć i złożyć na stole ofiarnym. Wierzcie mi, te dawnych naszych przodków moce nie pozwolą na to, żeby prasłowiańskie ziemie opanowali ci, którzy jej nie uszanują, którzy tylko mord i gwałt mają na sztandarach, którzy nas nienawidzą od wieków. Nasza matka nie da im tej ziemi, bo nie są jej godni.

W chwilę później pierwszy pocisk artyleryjski uderzył w ziemię nie więcej jak dwieście metrów od nich.

– Do okopów, chować się! – krzyknął jeden z oficerów i żołnierze nie czekając, rzucili się do wykopanych w nocy transzei. Dziad stał nieruchomo z uśmiechem na ustach, tak jakby wiedział, że żaden wrogi pocisk jemu nic zrobić nie może.

Był ranek 13 sierpnia 1920 roku. Polskie oddziały spychane przez bolszewickie hordy cofały się, momentami w bezwładzie. Bite, rozbijane, niszczone ledwie mogły zdążyć na nowe pozycje, które zresztą nie były nowymi punktami obrony, a raczej kolejnymi słabo organizowanymi ośrodkami oporu. Problem polegał na tym, że już za bardzo nie było się gdzie cofać, bo za nimi była Warszawa – cel bolszewickiej armii.

Bolszewicy falami atakowali ich pozycję, nie przejmując się stratami. Nawet kiedy po kilku godzinach walki, całe pole usłane było ich trupami, kolejne setki i tysiące atakowały tak, jakby nic się nie stało. Wszystko działo się tak szybko, że nie było czasu na nic, nawet na posiłek. Żołnierze czasami nie mieli w ustach porządnej strawy przez całe dnie. Oddziały raz po raz musiały cofać się pod naciskiem bolszewickiego ataku, a rozkazy do kontrataku zmuszały do walki i odzyskiwania poprzednich pozycji. Był to teatr śmierci, którego kolejne akty powtarzały się, aż do znudzenia. Polacy mimo heroicznych zmagań cofali się pod naporem znacznie liczniejszych wojsk rosyjskich. Czasami byli już tak zmęczeni, tak wykończeni, że tylko siła woli była w stanie zmusić ich, żeby wstali i próbowali walczyć. Nieraz upadający ze zmęczenia lub leżący na ziemi ochotnik, na sygnał do szturmu rzucał się jak nieprzytomny naprzód z bagnetem w ręku, odzyskując siły, których mieć już nie powinien. Zazwyczaj w chwilę później ginął przeszyty kulą albo dźgnięty lancą czy szablą.

Mijały dni, a nasze wojska cofały się pod nawałą bolszewicką. Widać było, że ich odwaga, czasem nawet szaleństwo, nie są w stanie powstrzymać Rosjan. Wojska radzieckie, a szczególnie Armia Konna Siemiona Budionnego dawała się we znaki Polakom. To ona w czerwcu 1920 roku doprowadziła do generalnego odwrotu wojsk polskich.

Pierwsza armia gen. Franciszka Latinika broniąca Warszawy pod Radzyminem z wielkim trudem próbowała zatrzymać bolszewików. Było to zadanie bardzo trudne, bo wojska wiele razy rozbite ledwie mogły utrzymać front.

Porucznik Jan Wolny przebiegał wzdłuż transzei wykopanych ledwie poprzedniej nocy. Szedł i liczył żołnierzy, a było ich tragicznie mało. Z jego batalionu, który tak odważnie atakował wojska bolszewickie jeszcze kilka miesięcy temu, zostało nie więcej jak stu dwudziestu ludzi, czyli może jedna piąta. Żołnierze byli głodni, wycieńczeni tygodniami bitew i odwrotów. Niektórzy wręcz zasypiali nawet na warcie. Dowódca kompanii nie karał ich, choć prawda była taka, że za spanie na warcie groził wyrok śmierci. Wolny jednak budził tylko tych, co zasypali, wiedząc jakie piekło przeszli przez ostatnie miesiące. Gdyby solennie przestrzegał regulaminu, nie miałby już kim dowodzić. Klęska za klęską, ogromne straty i żadnej nadziei. Czerwona zaraza niczym rozjuszony słoń nie patrząc na nic, parła do przodu.

Porucznik pamiętał poprzednią bitwę, w której omal nie wybito jego ludzi co do jednego.

Od strony lasu wybiegali żołnierze zrazu uciekający pojedynczo, później było ich coraz więcej i w końcu cała masa biegła oszalała. Ktoś krzyczał, że front przerwany, a nasze wojska rozbite uciekają. Rzeczywiście wyglądało to na klęskę, bo uciekających były już nie dziesiątki a setki. Wielu bez broni z przerażeniem w oczach. Wtedy właśnie dostrzegł, jak z lasu wyłoniła się polska kawaleria. Nie więcej jak sto szabel, ale to wystarczyło, żeby choć na chwilę powstrzymać atakujących.

Wolny, który był w tym momencie jedynym żyjącym oficerem batalionu, niewiele myśląc, wykorzystał okazję i zrobił zbiórkę resztek tego, co pozostało. Żołnierze z innych rozbitych oddziałów widząc to, zaczęli się przyłączać. Coraz więcej i więcej, aż w końcu uzbierało się kilka setek. Porucznik dał rozkaz: „W tyraliery i okopać się”. Dzielna postawa oficera dodała ducha i większej odwagi, a to pozwoliło po raz kolejny zatrzymać atak Rosjan.

Co ciekawsze, kiedy następnego dnia rano zameldował się w pułku, okazało się, że na ich odcinku frontu nie ma polskiej kawalerii i ów atak pewnie mu się przyśnił. Kiedy powiedział, że polskich kawalerzystów widziało ponad stu jego ludzi wszyscy zamilkli. Nie było kawalerii i koniec. Wolny tylko wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju będącego punktem dowodzenia. Mogli mówić, co chcieli, ale i on i jego żołnierze widzieli atakujących kawalerzystów. Widzieli i koniec. Gdyby nie oni nie byłoby już ani jego, ani nikogo na tym odcinku frontu.

„Cóż” – pomyślał. – „Można sobie gdybać: byli czy nie, ale to im zawdzięczamy życie”.

Następnego dnia rano kolejna fala bolszewików ruszyła na nich, nie patrząc na nic, byle tylko pokonać Polaków i wejść do Warszawy, gdzie będą mogli grabić, kraść i gwałcić do woli, jak im obiecano. Tym razem wyglądało to bardzo kiepsko. Polscy żołnierze wyglądali jak strachy na wróble. Nieogoleni, zarośnięci, głodni i ledwie trzymający się na nogach musieli walczyć, choć tak naprawdę nadawali się do odesłania na tyły i przynajmniej tygodniowego wypoczynku. Niestety nie było ich kim zastąpić. Mało tego, za nimi też nie było już praktycznie wojska. Wszystko, co tylko mogło walczyć, rzucono na front. Za nimi Warszawa. Musieli albo zatrzymać hordy bolszewickie, albo zginąć.

Żołnierze byli wykończeni, od dawna nie mieli czasu na porządny posiłek. Kuchnie polowe nie nadążały za cofającymi się wojskami albo zostały już zniszczone przez wroga.

Walka, odwrót a czasem kontratak, zazwyczaj straceńczy, wyrzucał znowu wroga z kolejnej wsi. Ci słaniający się na nogach żołnierze potrafili jednak wykrzesać z siebie siłę, o którą nikt by ich nie podejrzewał. Czasami upadający ze zmęczenia lub leżący na ziemi ranny żołnierz jeszcze raz na sygnał szturmu rzucał się jak nieprzytomny naprzód, odzyskując siły po prostu cudem, bo inaczej nie można było tego nazwać. To wystarczało na chwilę, a później przychodziły strach i zmęczenie, a po nich śmierć.

Dziad siedział i milczał. Porucznik patrzył na niego i zastanawiał się już bodajże po raz setny, skąd wziął się ów dziwny człowiek wśród zwykłych żołnierzy. Przyłączył się chyba podczas jednego z wielu odwrotów, kiedy musieli cofać się pod naporem tysięcy Rosjan. Jak mu się wydawało, było to niedaleko jednego z dworów rodziny hrabiów Potockich, którzy podobnie jak on i jego ludzie uciekali przed bolszewikami. Ci barbarzyńcy wręcz polowali na szlachtę, uważając ją za głównych wrogów. Przepełnieni komunistyczną propagandą, nauczani przez fanatycznych komisarzy Armii Czerwonej niszczyli każdy dwór, każdy pałac, każde miejsce, gdzie był choćby ślad polskiej szlachty. Domostwa okradali, a potem podpalali, mężczyzn zabijali na miejscu, kobiety gwałcili bez względu na wiek, a starców i dzieciaki wyganiali, każąc im się wynieść w cholerę. Tak wprowadzali swoje nowe komunistyczne rządy, gdzie ogień i szabla decydowały o życiu i śmierci. Byli jak dawni żołnierze Czyngis-chana nieznający ani litości, ani zmiłowania. Zalewali teren niczym ogromna fala tsunami, która niszczyła wszystko na swojej drodze.

Dziad był bardzo stary. Jego siwa broda zwisała niemal do pasa. Mimo że nie strzelał, nie chciał karabinu, pomagał jak mógł, chociażby nosząc rannych, albo amunicje. Nigdy nie narzekał, w zasadzie prawie nic nie mówił, choć czasami stawał wśród nich i głosił wizję, nie zważając czy go ktoś słucha czy nie. Żołnierze słuchali, ale zazwyczaj traktowali jego słowa bardziej niż mowę wariata, niż jak coś, w co warto wierzyć.

Ale on nie zwracał na to uwagi. Tak po prostu stał i mówił, a wtedy zapadała taka cisza, że jego słowa, choć czasami wyrażane prawie szeptem, słyszane były daleko aż po kres okopów.

„Widzę ją, polską matkę orlicę. Już się uwolniła, już puściły okowy, łańcuchy. Dwa czarne orły już nie mają mocy, żeby ją więzić. Na razie jest słaba, nie może wznieść się, latać, ale dojdzie do siebie, przyleci tu do nas, a wtedy w serca nasze wstąpi odwaga, wróci wiara w zwycięstwo.

Nasi wrogowie, ci, którzy nas na ponad sto lat utopili w głębinach otchłani, teraz poznają jej siłę i moc. Wierzcie, ten czas już nadchodzi, już jest blisko. Nie lękajcie się. Polska się obroni”.

Na froncie kolejny atak żołnierzy bolszewickich, biegnących jak oszalała fala niezwracająca żadnej uwagi na tych niewielu, którzy próbują ją zatrzymać. Grają karabiny maszynowe, żołnierze strzelają z wszystkiego, co mają. Rosjanie padają setkami, ale za nimi biegną następni i wrzeszcząc, chcą opanować nasze pozycję. Walka trwała wiele godzin, ale i tym razem udało się okiełznać panikę i odeprzeć atak, choć straty były ogromne.

Wolny idąc w okopach wzdłuż szeregów, widział, że z jego kompanii nie przeżyło więcej niż siedemdziesięciu ludzi, reszta albo została zabita, albo ciężko ranna. To był niby batalion, a tak naprawdę słaba kompania. Kiedy połączył się z dowództwem pułku i zameldował o stanach, usłyszał, że tak jest na całym froncie i nikt im nie przyjdzie na pomoc. Muszą sobie radzić sami. Ewentualnie może uda się dać im do pomocy trochę kawalerii. To było bardzo smutne, ale prawdziwe. Pułki zamieniły się w bataliony, a te w kompanie, czyli tam, gdzie powinno być dwa tysiące żołnierzy, było ich może czterystu. Wszystko stanęło na głowie. Rozkazy jednak się nie zmieniły. Dalej trzeba było zatrzymać bolszewików, choć Wolny nie wiedział już, jak to zrobić mając zamiast kilkuset ludzi ledwie kilkudziesięciu, a do tego zmęczonych, głodnych i pozbawionych nadziei na cokolwiek.

Następnego dnia rano miał miejsce jak zwykle kolejny atak, ale tym razem obok piechurów zaatakował całkiem spory oddział Kozaków. Ci byli najgroźniejsi, bo nie dość, że dosiadali koni, to ich brawura, nienawiść i żądza mordu przekraczały wszelkie granice. Na szczęście dla Wolnego i jego ludzi zza jego pozycji do ataku przystąpiło nagle pół szwadronu polskiej kawalerii, która uderzyła na wprost. Kawalerzyści z szablami w rękach uderzyli na Kozaków. Uderzenie było mocne i bardzo skuteczne. Kozacy zderzyli się z Polakami. Doszło do walki wręcz. Szable z szablami – typowa walka kawalerii. Początkowo sam atak zatrzymał Rosjan, ale Polaków była może setka, a Kozaków przynajmniej pięć razy tyle. Polski oddział został okrążony przez chmarę nieprzyjaciół. Mimo odwagi, wyszkolenia i nadludzkich wysiłków kawalerzyści walczyli, dokonując cudów, ale ich ilość się kurczyła. To już nie była zwykła walka, a pogrom lub egzekucja. Po niecałej godzinie Rosjanie wybili naszych i ruszyli do ataku na pozycję piechoty. Istny szał, karabiny maszynowe grały swoją pieśń, kosząc szeregi atakujących, ale nie wszystkich sięgnęły. Ci, którzy dobiegali do polskich pozycji, siekali, zabijali i grozili przebiciem przez linię obrony.

Wolny widział to, ale nie miał już żadnych odwodów. Walczyli wszyscy, lecz było ich zbyt mało. Coraz więcej żołnierzy z czerwonymi gwiazdami na czapkach wdzierało się w polskie pozycje.

Doszło do walki wręcz, jednak przewaga Rosjan była zbyt wielka. Zapowiadało się, że jeszcze chwila i setki bolszewickich żołnierzy opanują polskie pozycje. To będzie katastrofa, oznaczająca, że opanowanie Warszawy to już jedynie kwestia czasu.

Nagle i niespodziewanie stojący obok żołnierzy dziad zakrzyknął: „Widzę ją, leci do nas, jej skrzydła lśnią w słońcu! Wytrzymajcie jeszcze chwilę, a zobaczycie jak ta orlica, matka Polaków wszystkich na weźmie pod swoje skrzydła!”

Żołnierze nie słyszeli tych słów, hałas był zbyt wielki, grzmiały karabiny maszynowe, strzelały nadjeżdżające ruskie samochody pancerne. Walczyli już tylko resztkami sił, starając się zabić jak najwięcej Rosjan – tyle ile się da, nim ich wrogowie przejdą po trupach dalej.

Nagle usłyszeli pisk tak potężny, że jego głos i moc przekrzyczała wszelkie działania wojenne. Wszyscy, zarówno Polacy, jak i Rosjanie stanęli i błędnymi oczami spojrzeli w niebo. Nad polem bitwy pojawiła się orlica. Najpierw jako mały punkt, a po chwili urosła w oczach tak mocno, że mogło się wydawać, że to nie ptak, ale smok. Orlica rzuciła się na Rosjan, a jej pazury to już nie zwykłe szpony, ale ogromne kleszcze, a dziób wielki i szalejący hak, którym wywracała i zabijała. Nagle wszystko stanęło w ogniu tak potężnym, że paliło od zwykłych żołnierzy po blachy samochodów pancernych. Zapanował istny chaos, wśród którego można było dostrzec sylwetki setek żołdaków Moskwy albo już palących się, albo uciekających z przerażeniem w oczach.

Wolny z przerażeniem, ale też i radością patrzył, jak rosyjscy żołdacy padają zabici, albo spaleni przez ogień. Nagle setki, a nawet tysiące bolszewików rzuciło się do ucieczki przed czymś, co było niezrozumiałe zarówno dla nich, jak i dla atakujących. Orlica potężniała, wypełniła cały horyzont. Jej olbrzymie skrzydła zasłoniły słońce, były tak wielkie, że już nic spoza nich nie dało się zobaczyć.

To już nie jest walka, a pogrom, gdzie setki bolszewickich żołdaków umierało w mgnieniu oka, gdzie kozackie konie stawały dęba, zrzucając swoich jeźdźców. Moc polskiej orlicy, matki i opiekunki Polaków od wieków niszczyła naszych wrogów.

Dziad staje na okopie i krzyczy: „To nasza matka, polska orlica! Wróciła, żeby nam pomóc pokonać wroga, którego znamy od setek lat! Jej moc odżyła i teraz barbarzyńcy poczują jej gniew!”

Żołnierze widzieli to i już się nie dziwili. Wiedzieli, że ów dziad miał rację. Kiedy Polska orlica wróci, już nic im nie grozi, bo jej moc jest z nimi. To moc dawnych Piastów, Jagiellonów i tych wszystkich, którzy walczyli za Polskę w wielu bitwach. Kiedy nasza matka znowu ma nad nami pieczę, nic nas nie pokona. Teraz już wiedzieli, że nie dopuszczą bolszewików do Warszawy.

Autor: Markiz

16992 zzs

Liczba ocen: 1
75%
0%
25%
50%
75%
100%
© Copyright - wszystkie prawa zastrzeżone.
Autor: ^Ozar
Dodano: 2020-11-04 13:42:20
Kategoria: historyczne
Liczba wejść:

    Komentarzy: 2

  • ~OmnesMoriuntur
    3 lata temuz dużym wykopem
    Dobrze widzieć coś nowego u Ciebie, czytałam z wielkim zaciekawieniem. 
  • ^Ozar
    3 lata temu
    Omnes Dziękuje za komentarz. Ten tekst to jakby takie połączenie samych walk z jakimś dodatkiem metafizyki, który chyba tam był zważywszy na sytuację gdzie polskie wojsko już niemal przegrywało walkę, a tu nagle tak wielki zwrot. Coś musiało być na rzeczy, inaczej nie nazywano by tego "Cudem nad Wisłą"
    "Większość populacji nie rozumie, co się naprawdę dzieje. I nawet nie ma pojęcia, że nie rozumie." Noam Chomski
Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.