#komediokonkurs - Walka z czasem
Aaaaaaaaaaaaaaa, co to był za dzień! Zresztą nie, nie będę opowiadać, nie uwierzycie w tą historię! A może jednak, co mi szkodzi! Chociaż…
No dobra, szykować meliskę, gdyż to będzie bardzo straszna historia!
To był mroźny, grudniowy wieczór. Siedziałam sobie na tarasie, opatulona w grubą kurtkę, podduszający komin, wełnianą czapkę i śniegowce, jak to ja. No bo wiecie, jestem strasznym zmarzluchem! Ale rodzina wygoniła mnie na pole, mówiąc:
„Czas się przewietrzyć, bo na tych feriach tylko byś się pod kocem, przy grzejniku wygrzewała!”
Dobre sobie. Nienawidzę zimna, ale przynajmniej mogłam w spokoju muzy posłuchać, bez drącego się młodszego brata nad uchem. Skandal, człek już nawet chwili spokoju nie ma! Normalnie dom wariatów, no dom wariatów!
Założyłam małe słuchawki, no wiecie, te co można łatwo do torebki czy kieszeni włożyć! Aczkolwiek nie wiem, na ile prawdziwe to drugie, bo nigdy nie próbowałam. A zresztą!
Kurde, zgubiłam wątek! A, dobra, już sobie przypomniałam, na czym skończyłam. No więc tak, wzięłam te słuchawki, podpięłam do telefonu i odpaliłam przypadkową nutę, która wyświetliła mi się na głównej YouTube’a. Bateria mojego smartfona nie była wytrzymała, ale miałam powyżej pięćdziesięciu procent. Jak dla mnie, to dużo. W końcu mój poczciwy telefonik wiecznie rozładowany! Utwory Ariany Grande jakoś specjalnie mi nie podchodziły, ale nie miałam czego już słuchać, wszystko mi zbrzydło. Szczególnie Jingle Bells! Łooooo, ja wiem, że są święta i tak dalej, no ale sami przyznajcie, co za dużo, to niezdrooooowo!
O, po mnie to „niezdrowie” już widać! Chociaż z drugiej strony, ja zawsze jestem „niezdrowa”, dziwię się, że jeszcze w psychiatryku mnie nie zamknęli! Serio. Może za dobrze się ukrywam?
Tak se słuchałam tej Grande, i słuchałam, aż postanowiłam sprawdzić telefon. Nie uwierzycie, co zobaczyłam! To jest jeden z najgorszych widoków!
Czyli…
Jeden procent baterii.
Walka z czasem została rozpoczęta.