Dla Ciebie (ye, ye, ye)
Zimno i ciepło, z miodem czerstwy chleb. Już
dzień splamiony, ja tu do tyłu poruszam się.
Zegar ze ściany za karę zszedł, bo u mnie
kogut biega bez głowy. Na języku
znów to samo hasło problemowe
(gdzieś między
zębami utkwiła
resztka sprzed
dwóch lat. Wykałaczką nie da rady. Dźgam i dźgam,
orzę parasolem pole, kaktus mię rośnie na deszcz).
Może, gdy opakuję się
plastikiem, za ciąg zer
ktoś zlicytuje mnie? Dam po trzykroć karnet
na poprzeczny flet i papugę w ramie z psów,
chyba nie pogardzi nikt.
Po tamtej halabardzie otworzę
ranę na błyskawiczny zamek,
by się pochwalić. Że miłość nie jest zero-jedynkowa.
Awizo na szczęście? Odwagę miej za szybą je znaleźć.
Na wyciągnięcie ręki ten najwłaściwszy układ gwiazd…