Wizja lokalna kilku zdań (cod #2)
Zmurszały świat odpadający płatami od własnej, imitującej trwałą, konstrukcji. Jak wyglądałby wybuch przez rozpad, gdyby puścić go w zwolnionym tempie? Jak wyglądałoby powodowane upływem czasu popadanie w ruinę, gdyby na nieistniejącym VHS nacisnąć x16? Proces rozpadu przebiega w dwójnasób. Możesz coś zniszczyć lub pozwolić, by niszczało samo. Możesz uelastycznić czas. Możesz mieć takie wrażenie.
Rozbite oczy kamienic, popękana skóra ciętych mrozem ścian.
Zapłakane serca miast, niczym słowa starych piosenek. Przystanki, które pamiętają stare PKSy. Potrafisz zdefiniować zapach przeszłych Świąt? Odkopać go pod zaspami własnych, turpistycznych myśli, pod warkotem cudzych słów. Zatrzymać proces, na krótką chwilę włączyć STOP. Tak, zorientowałeś się już, że nie będzie fabuły. Że to jedynie wizja lokalna kilku dziwnie przylegających do siebie zdań. Teraz jesteś trochę po tej stronie, trochę wciąż tam. Ja również. To właśnie jest najbardziej fascynujące w tym sporcie uderzania w klawiaturę, czyż nie? Relacja autor - czytelnik, w której ten drugi zostaje dopuszczony do krainy cudzych myśli. Może je poznać, przeczytać, zinterpretować, zrozumieć. Czy można bardziej w głąb? Czy można być bardziej nagim? Głębiej są już tylko uczucia. Nie emocje. Nie pomyl tych pojęć. Emocje stanowią front, pierwszy plan, są bardziej na wierzchu niż myśli. Psychika ludzka jest równie pociągająca, jak społeczne odruchy. Mogłabym ciągnąć ten wywód, lecz dochodzi północ i kończy mi się czas.
Śpij dobrze, czytelniku.