"Jeźccy według ucznia"TW
Było już po godzinie 9.31. gdy z niedużego pomarańczowego domu wybiegła niewysoka dziewczynka w czerwonej kurtce. Pomimo ukończenia 19 roku życia w jej wnętrzu nadal gościło dziecko, które tylko czasem zmieniało się w dorosłego.
- Nie czekaj na mnie, spóźnię się. – powiedziała do telefonu i poprawiła swój czarny plecak. Odgarnęła do tyłu swoje długie kasztanowe włosy, by nie przeszkadzały jej w sprincie.
Biegła tak przez całą drogę do szkoły. Było warto, bo na szczęście nauczycielka dopiero wpuszczała uczniów do klasy. Ściany sali miały groszkowy kolor a trzyosobowe dębowe stoliki były ustawione w dwóch rzędach. Dziewczyna ciężko opadła na krzesło przy czwartej ławce obok okna mocno dysząc.
-Dzień dobry kochani, mam dla Was krótkie ogłoszenie. Dzisiaj na ostatniej waszej lekcji przyjdzie pani z ministerstwa i będzie prowadzić wam zajęcia. Szczegółów dowiecie się później. – powiedziała polonista, która jednocześnie była wychowawczynią klasy.
- Przejdźmy do tematu a jest nim apokalipsa myślnik symbolika. – podyktowała nauczycielka.
-Pssst Sevilla, czy coś się stało? – zapytał dziewczynę szeptem szatyn o fiołkowych oczach.
- Willu doceniam twoją troskę ale tylko budzik mi nie zadzwonił. – odpowiedziała, po czym lekko szturchnęła chłopaka w ramie i wskazała głową na panią, która właśnie patrzyła na nich karcącym wzrokiem. Minuty mijały leniwie a wszyscy udawali, że nie śpią.
- Co wy moglibyście uznać w waszym życiu za jeźdźców apokalipsy? – zapytała polonistka ale nie dane jej było usłyszeć odpowiedzi, bo zadzwonił dzwonek.
- Cóż, zastanówcie się nad odpowiedzią i zapiszcie ją w zeszytach jutro do tego wrócimy. Pamiętajcie, że po przerwie przyjdzie do nas gość. – dodała i zmazała tablice.
- Jacy są twoi jeźdźcy? – zagadnęła do Will’a Sevilla.
- Hmmm ciężko mi powiedzieć. Muszę się nad tym zastanowić. A twoi? – odparł.
- Myślę, że przedmioty, które będę zdawać na maturze. – odpowiedziała.
- Serio? A masz jakiś podział, że zarazą była by matematyka czy coś w tym styl? – dopytywał chłopak
- W sumie można by było. Tylko, że matematyka była by odpowiednikiem wojny. Tam walczysz o każdy punkt. Jak zrobisz pomyłkę to wyzerują Ci zadanie. No i trzeba być precyzyjnym. Zarazą u mnie był by język polski. Jest wszędzie jak jakaś epidemia. Dodatkowo przez moją dysleksje jest mi z nim po prostu ciężko. Głód dała bym informatyce. Na samym początku cieszyłam się z wyboru tego przedmiotu. Byłam bardzo zmotywowana. Tymczasem nauczyciel okazał się mało kompetentny. Byłam „głodna” wiedzy a on mi jej nie dostarczał. Śmierć to język angielski. Od niepamiętnych czasów nie potrafiłam przekonać się do tego języka. Nadal mało co z niego umiem. Jeśli jakiś obco krajowiec do mnie podejdzie i zechce porozmawiać to wówczas jestem skończona.
- To kiepsko. – skomentował Will i podrapał się po głowie.
- Trudno zaprzeczyć. – zgodziła się Sevilla.
Pewnie wymieniali by się swoimi opiniami jeszcze długo gdyby nie zaczęła się religia. Zajęcia trwały i trwały aż pod sam koniec ostatniej przerwy weszła do sali czarno włosa dama w błękitnej marynarce i żakiecie.
- Dzień dobry, nazywam się Aldona Ress i jestem profesorem na pobliskim uniwersytecie. Otrzymałam prośbę od ministerstwa by zbadać czy przyda się uczniom nowy przedmiot. Na dodatkowych zajęciach uczyli byście się różnego rodzaju metod nauki. Za chwilkę przedstawię wam moje propozycje. – wyjaśniła.
- Ale najpierw proszę niech zgłoszą się osoby, które stosują jakieś mnemotechniki, metody uczenia się inne niż siedzenie nad zeszytem lub podręcznikiem. – poprosiła.
Nikt nie podniósł ręki a pani głęboko westchnęła.
- Rozumiem. Nie martwcie się jestem tu po to by wam pomóc. – uśmiechnęła się życzliwie i wzięła kredę do ręki.
- Zacznijmy od pytania co to za metody, później opowiem dlaczego są przydatne i omówię kilka przykładów. Technik jest wiele ale wszystkie mają pomagać w szybszej i lepszej nauce, zapamiętywaniu przeróżnych rzeczy. Odpowiedni dobór metody może zmienić wasze zdobywanie wiedzy w wręcz zabawę. Metody są potrzebne w codziennym życiu do rozmaitych czynności. Pamiętajcie każdy człowiek uczy się przez całe życie. – powiedział radosnym głosem.
- Zacznijmy od metody mapy myśli, jest to moja ulubiona metoda. – przyznała się i kontynuowała swój wywód z fascynacją.
- Na początku wybieramy główne słowo lub słowa, które będzie nawiązywać do reszty. Mówię o tej technice więc nich będzie i ona. – i napisała na środku tablicy mapa myśli.
- Ważne jest to by było wszystko tu zapisane krótko ale treściwie. Zapiszmy to. – obok narysowała strzałkę i napisała „lakoniczna” oraz narysowała długopis z rękojeścią miecza.
-Rysunki również są istotne. Każdy obrazek jest dobry pod warunkiem, że jest prosty i kojarzy wam się z tym co napisaliście. – i dodała następną strzałkę, przy której widniało słowo „obrazki” oraz kwiatuszek i pędzelek.
- Warto też używać kolorów, podkreśleń, różnego rodzaju czcionek. A i przede wszystkim dajcie się ponieść kreatywności. – wszystko to zapisała i pododawała rysunki.
Omówiła jeszcze kilka innych technik żartując i żywo gestykulując.
- Na zakończenie polecam wam przeczytać książkę mojego autorstwa. Kilka egzemplarzy podarowałam waszej bibliotece, więc bez problemu będziecie mogli ją wypożyczyć i dowiedzieć się jeszcze o jeszcze kilku ciekawych technikach. Bardzo wam dziękuję i trzymajcie się ciepło, życzę samych sukcesów. Do widzenia. – pożegnała się i wyszła z Sali.
-Może jednak po tej lekcji ci moi jeźdźcy apokalipsy nie będą już tacy straszni? – zastanawiała się Sevilla.
- A ty nie miałaś przypadkiem o 15 nagrywać ze swoją grupą teledysku na konkurs? – wyrwał z zamyślenia dziewczynę Will pokazują na zegarek.
- O matko jedyna! – krzyknęła i nie zważając na nic chwyciła swoją kurtkę i pobiegła na autobus.
Wysiadła na przystanku o numerze 22 i skręciła w boczną uliczkę prowadzącą na polane. Po chwili ujrzała piękne złociste zboże oraz kilka postaci machających do niej.
- Spóźniłaś się. – powiedziała oskarżycielsko kamerzystka i podała dziewczynie wianek z floksów. Szybko go ubrała i ledwo łapiąc oddech dołączyła do znajomych. Tańczyli wiele godzin, robią przeróżne pozy i śmiejąc się beztrosko.