Filujących zza meblościanki:
Liczba użytkowników online w ciągu ostatnich 60 min.
1. Bifrost*2. Granice bezczasu3. Białe na czarnym4. Desant na kurzych łapkach (fragment powieści)5. Warunki brzegowe6. Jack the Ripper7. W korowodzie oddechów8. Ð±ÐµÐ·Ð³Ñ€ÐµÑˆÐ½Ñ‹Ðµ гиены9. Z kobiecej garderoby10. Denar dla Charona11. O pewnym ślepcu12.  451 F Palę parę...!13. Żytni Drabble (opowieść żeglarska z czasów jeszcze głębokiej komuny)14. Mam...!15. Kołysanka dla Niewidzialnych - blues16. Do żywego...17. TW #6 Heroina. Życie i śmierć moja cudowna (dedykowane bogini Herze oraz Hermesowi))18. Prawo do...19. Horyzont przydarzeń20. A w kraterze zabawa21. Płonące gołębie (według Hasiora)22. Ikaria23. Wiersz od umarłych... 24. Zjazd w przestworza25. Na niebie... bez granic26. W zachodzie27. Uderz, a odezwą się, by pokroić wers i stół28. Takie sobie bajanie na... ostatnie... dobranoc29. Erotyk odświetlikowy30. Zemsta wzgardzonego Czarodzieja31. Limeryk sieciowy32. Konstatacja konstelacji33. Portret nieznajomej w czerwonej sukience34. Wierzchowiec czarownicy35. Fulguryty36. TW#4 Nieudowodniona śmierć Władcy Marionetek37. Kałuże38. Impresja ze snu pobocza39. Groźby namacalne40. Kąpiel w tonacji d-mol41. Nowe szaty Cesarza42. Upadłe baśnie43. Antybabel44.  Metawolucja (stany rozproszenia) Tryptyk45. Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część IV (ostatnia) chyba46. Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część III47. Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część I (wstęp)48. Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część II49. wpuść mnie... wpuść do snu o malinach50. Upuszczanie krwi51. świecocienie52. Szulernia53. mój gnój54. Antykoncepcja (wg Alchemika)55. Zniewolony wilk (kiedy we śnie przebieram łapami)56. Krzem # Inwazja bizarro na T357. Teatrzyk cieni58. Mroczny blues59. Dlaczego Jurek nie śpiewa?60. syreni zew61. Prześwity62.  Mimo wszystko wydoić krowę (TW#3)63. Gwiezdna bielizna64. O obrotach...65. Fui virginem66. śmieszka67. śniegowy68. Sekretne życie Tommelise69. w sieci70. Ptakowie niebiescy. Tryptyk z lotu ptaka do stóp71. W jeżynowym72. Zupełnie inne pieśni. Powrót do oceanu (tryptyk)73. Okolice intymne74. Ballada o zbrodni usprawiedliwionej75. Dla równowagi - Ekfraza do utworu Jacka "NIE - DO - PARY"76. Oblężenie77. Białe na czarnym78. Odurzenie79. Odtwarzanie80. Skrzydła. Elegia browarna81. Boskie wersety Drabble Zło konieczne. 82.  TW #1 Cz. 2 Polar fox Europa. Objawienie83. Hieny bezgrzeszne84.  TW # 1 Polar fox express - Europa 85. Bifrost86. Dwoje + 1 codziennostrzał sobotni87. Istota chaosu codziennostrzał piątkowy88. Zaczarowany flet89. Czarcie koło Codziennostrzał czwartkowy90. Mia-u Seks w Andromedzie Codziennostrzał środowy91. Zmiany kursu92. L - śnienie93. . Nagniotki Wtorkowy codziennostrzał. W zamyśle horror94. 66 Codziennostrzał na poniedziałek95. Nieumarła96. Reflektory jażni97. Inkantacje nad zżętym błękitem98.  Gaja. Prawdziwe stworzenie kwiatów99. Rzeki w niebecności100. Wulkaniczna idiosynkrqazja101. TESTAMENT102. Rendez-vous z Amsterdamem. Ballada o zdradliwej kochance103. Triumf Syzyfa104. kalendarium - tydzień po tamtej stronie105. Mój pierwszy wiersz sensolowy 106. My łatwopalni. Drabble poza konkursem, a może też nawet bizarro. 107. Całując cię czule ( erotyk na C)108. skowyt. karawana idzie dalej109. OOwsik Bizzarro. Inwazja bizario na T3.110. Skok w czarną dziurę. Triolet potrójny.111. Pomroki Drabble na konkurs Cyberprzestrzeń.112. Dziki gon113. Grudodzień 114. Ultima Thule115. Złodziej sklepowy116. Melodia polarnych zórz117. Z kobiecej garderoby118. Miraże 119.  (#komediokonkurs)Piętro jest istotne. Dupa też 120. rozterka - nowe światy rodzą się w tańcu121. Pamięć płomieni 122. Więźniowie natury123. Grymuar124. Cieniowidząca 125. Wodzirej126. płonące gołębie127.  Współrzędne światów128. Arachnofobia129. Perseidy działkowe 130.  Droubble na sobotę. Na początku były dwa słowa. Jakiś tam strzał.131.  Gender - Drabble nr 1 - konkurs Czas apokalipsy132. Alka Prim133. Codziennostrzał. Nasi bracia mniejsi. Niespodziewanka134. W drodze do Itaki135. Liściopęd136. Do moich wirtualnych przyjaciół z T3137. Na deskach138. Miłość to ściema 139. Glacjał 140. Daltonizm141. Księżycowa przystań 142. Ballada o samotnym Jerzu143.  aqua vitae144. Refleks horyzontalny145. Strefa146. Sonet od umarłych 147. Disco polar (drabble konkursowe nr 3)148. Krakatau149. Granat150. Ballada o pogoni Wędrowca za świtem 151. W oczekiwaniu na nocny autobus152. całuśnego piździernika153. Wietrzna tancerko154. U stóp tęczy. Most do T3 (drabble)155. Po torach przez ekliptykę 156. Norka nieoczywistości 157. Mleko zsiadłem 158. Głęboki kosmos159. Obrona Herostratesa160. Lotofagi (epitafium)161. Windą do nieba TW#3162. O tym jak nie napisałem TW#2 oraz 3 Głód 163. ABC wybranych zjawisk metameteorologicznych      164. Śladem komety165. OBŁAWA 166. Bo nie wszystko co fruwa to pegaz czyli skarby poety- dyptyk167. Oda do serca kamienia168. Tej wiosny169. Pazdzierznik170. trajektorie171. Mam...172. Hamadriada (zakochana brzoza) - villanella173. RÓŻDŻKARZ174. A przecież rękopisy nie płoną175. Koty na niebie176. W warowniach Wyspy Wolin wspaniałej177. poltergeist178. Panna wodna179.  Spiritus quaerens aquam vivam180. Trefniś 181. Pełnia 182. Przed progiem183. Matrymonialny tryptyk romantyczny184. Bezmiary185. Powrót do oceanu186. W korowodzie oddechów (tryptyk)187. Świetlikowa polana 188. Słodki cierpień 189. Knajpa pod Jaworami190. Kolorystyka (wszystkie odcienie rudego)191. Próba inwazji 192. PAWIANACJA * wyd. II ocenzurowane193. Milczenie pokus194. Przemiana195. Opiekunowie196. Nie jestem myślą, raczej pustką w was197. demonologia stosowana198. Laguna199. Grudniowy zachód słońca200. Miś Klusek201. Botanica incantatores202. Orkiestra łąkowo bagienna203. Haiku o zabijaniu204. miłość jest kotem 205. Kontestacja konstelacji206. Do sióstr 207.  wrześnię208. Tekstylia209. To jeszcze nie Har-Magedon (Obrazki z czeluści)210. Komunia211. νεκρÏŒπολη για μένα212. porastanie213. Teoria niebytu214. Araneae215. A w niedzielę216. Zwierciadło (drabble) 217. Rozbieżnie 218. Taniec słoni 219.  TW #1 Świt białych wron 220. Obłoczni 221. Loup- Garrou222. echo223. # drabble Poza sobą ( Spojrzenie z zaświatów) 224. # drabble Poza sobą (Śniadanie mistrzów)225. Kronika spalonego lasu226. Różowe słonie 227. Półprzestrzeń 228. Śliczny, liryczny, dialog metafizyczny z Poetką od erotyków licznych229. Wykroplenie230. Bajdewind231. Jedwabna armada232. Dawno ostygła herbata233. Perła234. Na drodze do raju (drabble)235. Królewna plujka (dyptyk)236. Mów do mnie ciszo 237. Instrumentalnie238. Spadkobiercy239. Sen o potędze240. Wpływy lunarne (pseudofilozoficzne wykłady dla początkujących poetów)241. Na gurze rurze. Tryptyk kwiatowo angelologiczny242. Kot w butach243. Przeznaczenie (drabble)244. Krem z porów 245. Zjazd po burzowym froncie246. Ciemna materia247. Upadek248. Nietrwałość249. Polatuchy250. 666251. El dorado (drabble)252. Mgielne tramwaje253. Walc nocnych tramwajów 254. Galion255. Zacne knowania256. Z mroku257. Mary Celeste258. Strawberry Fields Forever259. kropelki upadłego lata260. Bo postzieleńszość - kolorystyka pór i nóg261. Zielona chwila262. Lapsus (drabble)263. Spirytualia264. Ballada o kalesonach265. Sierpodnie - kolejny list do poetki266. Splątanie267. Widnospady268. Walc nocnych tramwajów269. Wierzchowiec czarownicy270. Piąta pora roku271. Zjazd po burzowym froncie272. Deszczotwór

48 / 272

Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część I (wstęp)
<
wpuść mnie... wpuść do snu o malinach
>

Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część II

część 1 https://t3kstura.eu/pokaz_tekst.php?id_txt=7614

- Fuj! Brzydki pies.

Ocieram ślinę, która kapie z pyska demona zawzięcie merdającego ogonem.

- No dobra, podlizujesz się, a więc nie jesteś taki groźny.

Oczywiście, dodaję sobie tylko otuchy tymi słowy.

- Wobec tego ja, po prostu, nazbieram dla Oli odrobinę truskawek. Właściciel nie zbiednieje.

Zaczynam zrywać z pędów, uznając to za wyjście z niesamowitości sytuacji. Wszystkie dojrzałe i okazałe jedna w drugą. O świcie pojawi się tu pewnie kohorta wynajętych zbieraczy. Jakoś nie mogę się powstrzymać, żeby nie pakować owoców do ust. Niemal zapomniałem o psie. Daje mi jednak znać o sobie, szarpiąc za kurtkę i powarkując. Przełykając co słodsze niemal w całości, strofuję go żartobliwie głosem podszytym niepewnością.

- Daj spokój. Czyżbyś był psem ogrodnika? Sam nie zjesz, a drugiemu nie dasz.

Niespodziewanie słyszę odpowiedź. Lekko warkotliwą, ale wyraźnie zrozumiałą.

- Nie przepadam za owocami.

Odwracam się porażony. Prawie nie przechodzi mi przez gardło idiotyczne pytanie.

- To ty gadasz ludzkim głosem?

- No teraz, to już całkiem rzuciło ci się na mózg. Jestem psem.

Odpływam w szaleństwo, akceptację bez akceptacji, idiotyzm sytuacji, która staje się bardziej niesamowita, niż myślałem.

- Ale przecież rozmawiamy.

- Skądże znowu. To ty przemawiasz sam do siebie. Albo może inaczej. Rozmawiasz ze mną w swojej imaginacji

- Że niby zwariowałem?

Parsknął tylko po psiemu w odpowiedzi. Odbiegł kilka kroków poza miedzę. Odwrócił łeb.

- No dobra, chodź, zaprowadzę cię na miejsce prawdziwych upraw.

Truskawkowe Pola Na Zawsze. Należą do Pań Losu. Prządek Księżycowych. Takiej nocy jak ta z każdego miejsca jest do nich blisko. Trzeba mieć tylko odpowiedniego przewodnika.

Teraz to ja parsknąłem niemal po psiemu.

- Pies przewodnik się znalazł. A co to, kurwa, niby ja ociemniały jestem?

Moja odpowiedź tylko w części oddawała moje pomieszanie, pomieszanie moich zmysłów i zagubienie moje. Nie miałem pewności, czy chcę podążać za niesamowitym, nowym znajomym. Moim.

- W takich sprawach jak ta, jesteś ślepy, jak kret. No chodź już. Przecież chciałeś nazbierać truskawek. Te będą magiczne. Dla tej twojej piegowatej Aleksandrii.

Poprawiam odruchowo, stawiając na wątpliwy, oniryczny obiektywizm.

- Aleksandry. I nie jest moja, niestety. A ty, skąd znasz jej imię?

- To ty znasz jej imię, a ja po prostu wiem. Och, z pewnością zostanie twoją, tylko będziesz musiał za to zapłacić.

Nieco naburmuszony, podążam jednak za nim. Odrobinę przerasta mnie ta sytuacja. Toteż burczę pod nosem.

- Zapłacić? Może truskawkami? W stosunku do Oleńki to twarda waluta. A tak przy okazji. Jak się wabisz? Jak mam wołać na ciebie?

Odwraca się. - Ech, ta ludzka megalomania. Nie powie normalnie, miło mi, ja jestem Andrzej. A twoja godność? Możesz mnie nazywać, po prostu, Psem. Wracając do opłaty. Zapłacisz duszą, a właściwie jej częścią. Spokojnie, to nie demoniczny cyrograf. Panie Losu wysnują i wplotą do tkaniny czasu wybrany według upodobania, maleńki fragment twojej duszy. W tym zakresie nie będziesz miał wpływu na swoje dokonania. Decyzję podejmiesz teraz.

Pomyślałem sobie, że brzmi to bardzo niejasno i jednak podejrzanie.

- Czyli, mogę zawrócić?

Stanął na wprost mnie, wpatrując mi się głęboko w oczy. Wewnątrz jego ślepi wirują słońca, planety i inne światy, na wyciągnięcie ręki.

- A Oleńka? A ja?

Teraz to ja mu się przyglądnąłem z powątpiewaniem.

- Oleńka. Tak, to rozumiem. Ale co ty masz z tym wspólnego?

- Jestem twoim przyjacielem.

Było coś smutnego, wręcz nostalgicznego w jego głosie, choćby i powstał w mojej wyobraźni. Spojrzałem na niego uważnie. Odwrócił łeb, a ja podjąłem decyzję.

- Prowadź, Psie.

- No to rób to, co ja.

Tu puścił się nagle w pląs, goniąc własny ogon. Zgłupiałem przez chwilę, bowiem ja ogona nie posiadam, ale zrozumiałem, że wymaga ode mnie tylko, abym zawirował wokół własnej osi. Naśladując go, zatrzymałem się skierowany twarzą w stronę ogromnej, księżycowej tarczy. Chyba zakręciło mi się w głowie po tym piruecie, bo wszystko ruszyło wokół w tan. Baloniasty księżyc nagle tak jakoś rozpłaszczył się, rozciągnął w naleśnik, który otoczył mnie srebrną mgłą ze wszystkich stron. I nie wiem, czy stałem w miejscu, czy szedłem. Czy czas pędził, dłużył się, czy się zatrzymał. Prawdę mówiąc, to nie było ani czasu, ani przestrzeni, tylko intensywny, wręcz oszałamiający zapach truskawek. Z mgły wychynęła niewyraźna sylwetka. Rosła, tak jakby zbliżała się do nas, mimo to miałem wrażenie, że stoi w miejscu.

- Ola, Aleksandra, Oleńka.

A jednak to nie była ona, choć ze wszech miar ją przypominała. Młodsza jakby, a przecież bardziej dostojna, przy tym jednak swobodna. Jej postać zafalowała i po chwili widziałem przed sobą dojrzałą kobietę o ciężkich piersiach, pełnych matczynego mleka. Jeszcze jedna zmiana i pochylona ku ziemi starucha o długich, przetykanych srebrem włosach, w których, mógłbym przysiąc, kłębiły się pająki. Zachowywała się tak, jakby wcale mnie nie zauważała. Swoje intensywne spojrzenie skierowała na Psa.

- Przybyłeś, Fenrisie Garmie, czyżbyś zdecydował się jednak pożreć mój księżyc?

To nie był głos, tylko szept w głowie na granicy słyszalności. Pies pochylił łeb z wyraźną pokorą.

- Raczysz żartować ze mnie, dostojna Tiamat, Matko Bogów. Przecież to Ty oswobodziłaś mnie z więzów i splotów gleipnira, pod warunkiem, że wyzbędę się swojej wilczej natury.

- Był jeszcze jeden warunek. Pokochasz śmiertelnika. Z wzajemnością. Ja tu widzę raczej wkradanie się do łask. Pamiętaj, Fenrirze, że moje sploty są mocniejsze od tych krasnoludowych.

W końcu spojrzała obojętnie w moją stronę.

- On mnie nie widzi i nie słyszy.

Widziałem i słyszałem, a to znaczy, że nawet wszechpotężne boginie mogą się mylić, co wcale nie napawało mnie otuchą. Postać zafalowała i znikła wraz z otaczającą nas mgłą. Rozejrzałem się. Znajdowaliśmy się z powrotem na polu gospodarza, któremu podbierałem truskawki. Rozczarowany zwróciłem się z pretensją w głosie do Psa.

- Miałeś mnie zaprowadzić...

Przerwał mi.

- Uwierz, jesteśmy na miejscu, Teraz to są Truskawkowe Pola Na Zawsze.

Faktycznie, niby nic się nie zmieniło, a jednak aromat był inny. To był zapach włosów i skóry Aleksandry.

- Możesz nazbierać ile dasz radę udźwignąć. Nie wolno ci jednak skosztować nawet jednego owocu. Cena byłaby zbyt wysoka.

Nie oponowałem, przecież widziałem i słyszałem staruchę. Z przekory jednak zwróciłem się do Psa.

- Wiesz, wydawało mi się, że w tej srebrnej kałuży z kimś rozmawiałeś.

Odwrócił się do mnie gwałtownie i podejrzliwie łypnął ślepiami.

- Właśnie, wydawało ci się.

- Na pewno mi się wydawało, przecież ty nie mówisz, to ja gadam sam ze sobą w swojej imaginacji.

Wziąłem się do roboty. Ściągnąłem z grzbietu cienką kurteczkę na zamek błyskawiczny. Zawiązałem rękawy na supeł, a dół kurtki ściągnąłem paskiem. Otrzymałem dosyć poręczny i pakowny worek. Padłem na kolana i zacząłem napełniać zaimprowizowaną torbę dojrzałymi owocami. A co zerwę, to zaraz do ust i zatrzymuję garść przy tych ustach pomny przestrogi. Ale tylko na chwilę, bo za każdym razem mam wrażenie, że sięgam po wargi Aleksandry, Oli, Oleńki. No to całuję tylko te owoce, czasami muskając językiem. I robi mi się słodko niepomiernie, a spodnie mam za ciasne. Nim się spostrzegłem, worek był pełny. I nie zżarłem ani jednej truskawki. Ot, co znaczy zwycięstwo woli.

- Skończyłeś? - Pies warknął, ale tak jakoś bez aprobaty - no to zbieraj się do obozu.

Skrzywiłem się.

- Znowu pół godziny przez ciemny las. W dodatku z obciążeniem.

- Chyba nie myślałeś, że będę dźwigał dine eiendeler?

Zaoponowałem.

- Czekaj, tego języka nie znam. Czy jesteś pewien, że mówię sam do siebie?

Spojrzał na mnie z odrazą.

- Połóż tylko rękę na moim grzbiecie, a będziemy tam za chwilę.

Posłusznie dotknąłem jego karku. Zrobiliśmy jeden krok w stronę leśnej ściany. Niski księżyc za plecami rzucił nasze cienie na czarny ekran, po czym wydłużył je w nieskończoność.

część 3 https://t3kstura.eu/pokaz_tekst.php?id_txt=7619&autor=Alchemik

8048 zzs

Liczba ocen: 0
50%
0%
25%
50%
75%
100%
© Copyright - wszystkie prawa zastrzeżone.
Autor: ~Alchemik
Dodano: 2021-05-13 20:35:19
Kategoria: inne
Liczba wejść:

    Brak komentarzy!

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.