130 / 211
Kłania się Ozar To, co wam tu opowiem jest związane z moją rodziną, a dotyczy zarówno II wojny jak i czasów współczesnych. Pewnie życie zna wiele takich historii, ale ta jest o tyle ciekawa, że głos, a może bardziej ślad, czy próba wyjaśnienia pojawiła się dopiero po siedemdziesięciu latach. Taka ironia losu, albo złośliwy chichot historii. Ktoś podobno zginął, ale nagle po wielu latach się odnalazł w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. Opowiedziała mi tą historię babcia mojej żony. Bohater opowieści był mężem siostry seniorki rodu mojej żony. Hahahaha no trochę to skomplikowane nie.
Komentarzy: 4
Aż musiałam sprawdzić, jakiego innego określenia można użyć na "mąż siostry babci" (już odjęłam, "że żony", bo mindfuck zupełny). Koligacje są straszne :OOO Ale z tego "wujka" huncwot straszny - i tu mi chodzi o to, że nie chciał się kontaktować ze swoimi, nawet po latach. No, ale cóż, stało się. Sama historia bardzo ciekawa. I trzeba nieco "szczęścia", aby w ogóle odkryć taką prawdę - wiele tajemniczych, rodzinnych historii zwyczajnie nie ma rozwiązania. Z nagrania na nagranie idzie Ci coraz lepiej! Nawet nie mam jak dowalić się do jakichś technicznych mankamentów czy gramatycznych. Tak trzymać
Hiraeth Dziękuje za wizytę i komentarz. Rzeczywiście czasami życie pisze lepsze scenariusze niż najlepsi scenarzyści. Ta historia moim zdaniem lepiej żeby się skończyła w 1948 roku i żeby uznano wuja za zmarłego. Tak by było chyba lepiej i dla niego i dla jego polskiej rodziny, bo takie rozgrzebywanie bardzo starych ran nigdy nic dobrego nie przynosi.