- No dobra, Jurku, jak już tak bardzo pragniesz
możesz mi opowiedzieć jak mnie kochasz.
- Mogę? Naprawdę?
Och powiem! No, więc, eee...
- Tylko streszczaj się głąbie
- Kocham cię w Internecie, w szalecie i na całym świecie.
W bzach i bździnach i w innych rudych dziewczynach.
Może lepiej powiem ci o mojej tęsknocie, kocie,
jak to bez ciebie usycham w robocie.
- Mam radę, przeczytaj sobie moje erotyczne wiersze,
dotknij się i po kłopocie.
- Ech, ja wolałbym, chyba, jednak dotykać kobietę
(znaczy że niby Ciebie).
- Ale ja tu teraz gimnastykę ćwiczę.
Raz i dwa.
Rozsuwam uda coraz szerzej kosmicznie,
aż mi się wielka, czarna przestrzeń kołysze.
A teraz mam rendez-vous z Księżycem.
Odciskam piętno i kratery na Łysym swojemi ustami.
- A nie wolałabyś raczej, kocie, faceta z włosami?
Rozpuszczę je dla ciebie.
- No nie wiem
- No bo, ja teraz w palcach mam sam strach.
To takie czarne za paznokciami.
I tymi palcamy…
macam po moich snach.
Próbuję zaglądnąć ci w d… dduszę.
(W)zraszam się.
Ach!
- Ach? co za ach?
Zresztą, pogadamy jutro.
Albo nie.
Gadaj zaraz o co ci chodzi,
łach(udro)!
- Ach, piersi twoje!
O rany jak mi cudno.
- Moje brązowe czubki!?
A kto ci pozwolił je ssać?!
Je trzeba rozgryzać zębami.
I Jurku
wolałabym żebyś się zajął perłami.
Tam pośród twoich wierszy taka jedna sterczy
i choć na chwilę
odgoń z niej te motyle z efektami.*
- Nie ma sprawy.
Czy mogę językiem się pobawić?
- Jak możesz tak żartować?
Możesz, możesz, możesz… och możesz,
jeszcze och!
Byleby tylko Japonię uratować.
Jak tylko się pojawiłeś,
ściany nabrały koloru zielono-ogórkowego.
Po ogórkach poznaję, że to ty majaczysz.
- Po ogórku mnie poznałaś?
I jeszcze po czym?
- No, że na końcu spojrzenia
nie ma twoich oczu.
- Jurku, wiesz?
Ja teraz jestem w butach.*
- No to co?
- W samych butach
- Ooo!
- Gdybyś stanął naprzeciw
na wszelki wypadek umaluję usta.
- To włóż jeszcze tę sukienkę,
co jak druga skóra przylega.
Bieliznę możesz sobie darować.
Wsiadam w tramwaj
i pędzę już tam.
Na Wyspę, Grenlandię, no ech.
- Jurku znowu inwersji nadużywasz.
- Wiesz, kocie że po mnie to spływa.
Takie modus operandi.
Odwracam kota ogonem, kocie.
Moje ulubione ars amandi.
O żesz K... kra, urwa! Potknąłem się.
O biust chyba.
- Sorry, Jurku, tak to bywa,
kiedy się przecudnych piersi nadużywa
w erotykach ślicznych.
- ?...
- Pa!
- Aa!...?!
Grenlandia, k...kra.