F: Skoro znów się spotykamy to porozmawiajmy na nieco inne tematy niż ostatnio. Co myślisz o tematyce niedawno ogłoszonego czwartego tomu antologii TW?
M: Mi siadła bardzo. Zresztą, nie jestem aż tak wybredny, nawet gdyby tematem była komedia, też byłbym zadowolony. A bizarro to już w ogóle, nie żebym coś podprogowo narzucał.
F: Ja po początkowym szoku, kiedy przez dwie godziny leżałem półżywy pod stołem, też stwierdziłem, że to coś nowego i ciekawego, a do tego naprawdę pojemnego gatunkowo. Pierwsza taka antologia w Polsce, w Empiku to byłby hit. Już myślę jak ugryźć mój zestaw, ale to twardy orzech jak na razie. Na to będzie jednak czas później. Gdybyś pod choinkę dostał wehikuł czasu, to do jakiego okresu historycznego byś się cofnął?
M: Jakbym miał możliwość na pewno byłaby to końcówka XIX wieku. To taki zdroworozsądkowy okres. Wolałbym tę podróż przeżyć na zasadzie nieobecnego dla oka tubylców bytu, który jest tylko obserwatorem i nie może ingerować w nic co widzi. Pokusy są różne, konsekwencje też.
F: Średniowiecze jest o tyle ciekawe, że wtedy wszyscy wszystkich gwałcili, rabowali i mordowali, ale też pewnie wybrałbym okolice dziewiętnastowieczne. Z drugiej strony cofnąłbym się do początku Wszechświata i zobaczył co się wtedy działo. Albo do czasów mamuta łupanego. Jakieś selfie z dinozaurem w tle to byłoby coś. No dobra. Jaki jest twój stosunek do sztuki współczesnej? Wolisz klasyczny realizm czy kompletny abstrakcjonizm?
M: Do sztuki współczesnej zraziłem się dość mocno na lekcjach plastyki kilka latek wstecz, kiedy byłem zasypywany kolejnymi testami o poziomie trudności porównywalnym z wymianą rozrządu w aucie za pomocą płaskiego śrubokręta i sznurka. Potem zaczęło się pisanie i szukanie inspiracji. W końcu ta niechęć minęła. Gdybym miał wybierać, wybrałbym abstrakcję.
F: Słyszałem o facecie, który by pokazać, że jest artystą przez kilka tygodni przebywał w jednym pokoju ze zdechłym psem. To się chyba nazywa konceptualizm. Sam oczywiście wolę sztukę najnowszą niż klasycyzm, bo jest bardziej różnorodna. Czytasz też sporo postapo. Co cię interesuje w tym gatunku, a co ci się w nim nie podoba?
M: Na pewno lubię klimat i opisy zniszczonego świata. Co do wad to chyba taka jedna największa: jakieś romansidło nieszczęsne wplecione w realia niby dla urozmaicenia. Przeczytałem parę książek, nie powiem, że znanych, bo raczej nie bardzo i no czasami to aż kartkowałem jakbym czytał Dżumę.
F: Czyli Dżumy nie zabrałbyś ze sobą na bezludną wyspę?
M: Z Dżumą to by mnie pewnie nawet do samolotu nie wpuścili. Nie, nie wziąłbym. A siadałem do niej kilka razy. Większość z przymusu aparatu edukacji, ale raz całkiem poważnie, a nóż się złamię. Nic z tego. Liczę na Dżumę 2. Jeśli ktoś popełni, może i do jedynki zasiądę hurtem.
F: Ostatnio też dość dużą popularnością cieszą się różne dystopie i antyutopie. Czytałeś coś w tych klimatach?
M: Zaskoczę cię pewnie, ale nie. Zacząłem czytać dość późno, chodzi o czytanie regularne. Wiele jeszcze przede mną.
F: W sumie przede mną też, bo nawet Roku 1984 Orwella jeszcze nie czytałem. Niespecjalnie lubię tak przygnębiającą literaturę, choć postapo kiedyś bardzo mocno się interesowałem. Zwłaszcza uniwersum Metro 2033, a Drogę McCarthy'ego nawet dwa razy przeczytałem. Teraz jednak już mi przeszło, bo w sumie troszkę za bardzo wyeksploatowano ten gatunek. Czekam aż ktoś dorzuci nową cegiełkę do tematu. Okej. Na dziś to tyle. Nie pijesz tej kawy?
M: Nie przepadam za kawą.
F: Ja też nie, dlatego zamówiłem herbatę.
M: Ale też jej nie pijesz.
F: Bo ta jest zielona, a ja lubię tylko czarną. Chcę pokazać, że nie jestem rasistą. Tak więc - do następnego!