Filujących zza meblościanki:
Liczba użytkowników online w ciągu ostatnich 60 min.
1. Bifrost*2. Granice bezczasu3. Białe na czarnym4. Desant na kurzych łapkach (fragment powieści)5. Warunki brzegowe6. Jack the Ripper7. W korowodzie oddechów8. Ð±ÐµÐ·Ð³Ñ€ÐµÑˆÐ½Ñ‹Ðµ гиены9. Z kobiecej garderoby10. Denar dla Charona11. O pewnym ślepcu12.  451 F Palę parę...!13. Żytni Drabble (opowieść żeglarska z czasów jeszcze głębokiej komuny)14. Mam...!15. Kołysanka dla Niewidzialnych - blues16. Do żywego...17. TW #6 Heroina. Życie i śmierć moja cudowna (dedykowane bogini Herze oraz Hermesowi))18. Prawo do...19. Horyzont przydarzeń20. A w kraterze zabawa21. Płonące gołębie (według Hasiora)22. Ikaria23. Wiersz od umarłych... 24. Zjazd w przestworza25. Na niebie... bez granic26. W zachodzie27. Uderz, a odezwą się, by pokroić wers i stół28. Takie sobie bajanie na... ostatnie... dobranoc29. Erotyk odświetlikowy30. Zemsta wzgardzonego Czarodzieja31. Limeryk sieciowy32. Konstatacja konstelacji33. Portret nieznajomej w czerwonej sukience34. Wierzchowiec czarownicy35. Fulguryty36. TW#4 Nieudowodniona śmierć Władcy Marionetek37. Kałuże38. Impresja ze snu pobocza39. Groźby namacalne40. Kąpiel w tonacji d-mol41. Nowe szaty Cesarza42. Upadłe baśnie43. Antybabel44.  Metawolucja (stany rozproszenia) Tryptyk45. Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część IV (ostatnia) chyba46. Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część III47. Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część I (wstęp)48. Truskawkowe Pola na Zawsze pod Psem część II49. wpuść mnie... wpuść do snu o malinach50. Upuszczanie krwi51. świecocienie52. Szulernia53. mój gnój54. Antykoncepcja (wg Alchemika)55. Zniewolony wilk (kiedy we śnie przebieram łapami)56. Krzem # Inwazja bizarro na T357. Teatrzyk cieni58. Mroczny blues59. Dlaczego Jurek nie śpiewa?60. syreni zew61. Prześwity62.  Mimo wszystko wydoić krowę (TW#3)63. Gwiezdna bielizna64. O obrotach...65. Fui virginem66. śmieszka67. śniegowy68. Sekretne życie Tommelise69. w sieci70. Ptakowie niebiescy. Tryptyk z lotu ptaka do stóp71. W jeżynowym72. Zupełnie inne pieśni. Powrót do oceanu (tryptyk)73. Okolice intymne74. Ballada o zbrodni usprawiedliwionej75. Dla równowagi - Ekfraza do utworu Jacka "NIE - DO - PARY"76. Oblężenie77. Białe na czarnym78. Odurzenie79. Odtwarzanie80. Skrzydła. Elegia browarna81. Boskie wersety Drabble Zło konieczne. 82.  TW #1 Cz. 2 Polar fox Europa. Objawienie83. Hieny bezgrzeszne84.  TW # 1 Polar fox express - Europa 85. Bifrost86. Dwoje + 1 codziennostrzał sobotni87. Istota chaosu codziennostrzał piątkowy88. Zaczarowany flet89. Czarcie koło Codziennostrzał czwartkowy90. Mia-u Seks w Andromedzie Codziennostrzał środowy91. Zmiany kursu92. L - śnienie93. . Nagniotki Wtorkowy codziennostrzał. W zamyśle horror94. 66 Codziennostrzał na poniedziałek95. Nieumarła96. Reflektory jażni97. Inkantacje nad zżętym błękitem98.  Gaja. Prawdziwe stworzenie kwiatów99. Rzeki w niebecności100. Wulkaniczna idiosynkrqazja101. TESTAMENT102. Rendez-vous z Amsterdamem. Ballada o zdradliwej kochance103. Triumf Syzyfa104. kalendarium - tydzień po tamtej stronie105. Mój pierwszy wiersz sensolowy 106. My łatwopalni. Drabble poza konkursem, a może też nawet bizarro. 107. Całując cię czule ( erotyk na C)108. skowyt. karawana idzie dalej109. OOwsik Bizzarro. Inwazja bizario na T3.110. Skok w czarną dziurę. Triolet potrójny.111. Pomroki Drabble na konkurs Cyberprzestrzeń.112. Dziki gon113. Grudodzień 114. Ultima Thule115. Złodziej sklepowy116. Melodia polarnych zórz117. Z kobiecej garderoby118. Miraże 119.  (#komediokonkurs)Piętro jest istotne. Dupa też 120. rozterka - nowe światy rodzą się w tańcu121. Pamięć płomieni 122. Więźniowie natury123. Grymuar124. Cieniowidząca 125. Wodzirej126. płonące gołębie127.  Współrzędne światów128. Arachnofobia129. Perseidy działkowe 130.  Droubble na sobotę. Na początku były dwa słowa. Jakiś tam strzał.131.  Gender - Drabble nr 1 - konkurs Czas apokalipsy132. Alka Prim133. Codziennostrzał. Nasi bracia mniejsi. Niespodziewanka134. W drodze do Itaki135. Liściopęd136. Do moich wirtualnych przyjaciół z T3137. Na deskach138. Miłość to ściema 139. Glacjał 140. Daltonizm141. Księżycowa przystań 142. Ballada o samotnym Jerzu143.  aqua vitae144. Refleks horyzontalny145. Strefa146. Sonet od umarłych 147. Disco polar (drabble konkursowe nr 3)148. Krakatau149. Granat150. Ballada o pogoni Wędrowca za świtem 151. W oczekiwaniu na nocny autobus152. całuśnego piździernika153. Wietrzna tancerko154. U stóp tęczy. Most do T3 (drabble)155. Po torach przez ekliptykę 156. Norka nieoczywistości 157. Mleko zsiadłem 158. Głęboki kosmos159. Obrona Herostratesa160. Lotofagi (epitafium)161. Windą do nieba TW#3162. O tym jak nie napisałem TW#2 oraz 3 Głód 163. ABC wybranych zjawisk metameteorologicznych      164. Śladem komety165. OBŁAWA 166. Bo nie wszystko co fruwa to pegaz czyli skarby poety- dyptyk167. Oda do serca kamienia168. Tej wiosny169. Pazdzierznik170. trajektorie171. Mam...172. Hamadriada (zakochana brzoza) - villanella173. RÓŻDŻKARZ174. A przecież rękopisy nie płoną175. Koty na niebie176. W warowniach Wyspy Wolin wspaniałej177. poltergeist178. Panna wodna179.  Spiritus quaerens aquam vivam180. Trefniś 181. Pełnia 182. Przed progiem183. Matrymonialny tryptyk romantyczny184. Bezmiary185. Powrót do oceanu186. W korowodzie oddechów (tryptyk)187. Świetlikowa polana 188. Słodki cierpień 189. Knajpa pod Jaworami190. Kolorystyka (wszystkie odcienie rudego)191. Próba inwazji 192. PAWIANACJA * wyd. II ocenzurowane193. Milczenie pokus194. Przemiana195. Opiekunowie196. Nie jestem myślą, raczej pustką w was197. demonologia stosowana198. Laguna199. Grudniowy zachód słońca200. Miś Klusek201. Botanica incantatores202. Orkiestra łąkowo bagienna203. Haiku o zabijaniu204. miłość jest kotem 205. Kontestacja konstelacji206. Do sióstr 207.  wrześnię208. Tekstylia209. To jeszcze nie Har-Magedon (Obrazki z czeluści)210. Komunia211. νεκρÏŒπολη για μένα212. porastanie213. Teoria niebytu214. Araneae215. A w niedzielę216. Zwierciadło (drabble) 217. Rozbieżnie 218. Taniec słoni 219.  TW #1 Świt białych wron 220. Obłoczni 221. Loup- Garrou222. echo223. # drabble Poza sobą ( Spojrzenie z zaświatów) 224. # drabble Poza sobą (Śniadanie mistrzów)225. Kronika spalonego lasu226. Różowe słonie 227. Półprzestrzeń 228. Śliczny, liryczny, dialog metafizyczny z Poetką od erotyków licznych229. Wykroplenie230. Bajdewind231. Jedwabna armada232. Dawno ostygła herbata233. Perła234. Na drodze do raju (drabble)235. Królewna plujka (dyptyk)236. Mów do mnie ciszo 237. Instrumentalnie238. Spadkobiercy239. Sen o potędze240. Wpływy lunarne (pseudofilozoficzne wykłady dla początkujących poetów)241. Na gurze rurze. Tryptyk kwiatowo angelologiczny242. Kot w butach243. Przeznaczenie (drabble)244. Krem z porów 245. Zjazd po burzowym froncie246. Ciemna materia247. Upadek248. Nietrwałość249. Polatuchy250. 666251. El dorado (drabble)252. Mgielne tramwaje253. Walc nocnych tramwajów 254. Galion255. Zacne knowania256. Z mroku257. Mary Celeste258. Strawberry Fields Forever259. kropelki upadłego lata260. Bo postzieleńszość - kolorystyka pór i nóg261. Zielona chwila262. Lapsus (drabble)263. Spirytualia264. Ballada o kalesonach265. Sierpodnie - kolejny list do poetki266. Splątanie267. Widnospady268. Walc nocnych tramwajów269. Wierzchowiec czarownicy270. Piąta pora roku271. Zjazd po burzowym froncie272. Deszczotwór

161 / 272

Lotofagi (epitafium)
<
O tym jak nie napisałem TW#2 oraz 3 Głód
>

Windą do nieba TW#3

TW#3

Postać - Ruda małpa

Zdarzenie - dwa metry od siebie

Efekt - wywiad z osoba, która cie obdarowała - Angela

Znowu mignęła mi w tłumie. To nie pierwszy raz, a mam dobre oko do twarzy. Tylko że i tym razem jej twarz okryta była maseczką. Pomimo wprowadzanych obostrzeń, nie była to konieczność zachowań na otwartej przestrzeni. Mało kto afiszował się z tym czymś, co pozbawiało nas indywidualności, mimiki, czyli emocjonalnego porozumienia wewnątrz gatunku. 

Oczywiście, pozostał jeszcze język ciała. Ale ona jakby drwiła sobie z tego, prześlizgując się przez rzeczywistość w sposób niezdefiniowany. Być może nie poznałem jeszcze jej języka. Ale w moim zawodzie to jakby porażka. 

Nie zamierzam zdradzać, czym się zajmuję, choć to istotna praca. Bardzo istotna. Nie jestem podejrzliwy, bo to inni bywają podejrzliwi wobec mnie. Odniosłem jednak wrażenie, że jestem śledzony. Miałem swoje sposoby, żeby odkryć za sobą ogon. 

Nie tym razem. Pojawiała się i znikała, co mogłoby doprowadzić mnie do pasji, gdybym u zarania nie nauczył się być wstrzemięźliwy w emocjach. Nie oznacza to, że nie odczuwam emocji. Wręcz przeciwnie. Wielu przekonało się o tym na własnej skórze. 

W komunikatach kolejne ostrzeżenia i zapowiedź obostrzeń w związku z pandemią. 

A cóż to za pandemia? Trochę bardziej zjadliwa grypa. Kiedyś to bywały epidemie. Nie jestem historykiem, ale co nieco się czytało. Czarna ospa, cholera, tyfus, nie wspomnę o Czarnej śmierci. 

Nazwano ją tak, bo śmierć była wtedy naprawdę przepracowana. A jednak ludzkość przetrwała dżumę i to wszystko. Ludzie mają cholerną umiejętność przetrwania i przystosowania się, zabijając przy okazji inne gatunki. 

Trochę filozofuję, ale to nie jest zabronione w mojej pracy. Chociaż nie zajmuję się niczym szczególnym. To raczej windykacja, inwentaryzacja i sprawdzanie, żeby księgowość nie była zafałszowana. Ilość dusz musi się zgadzać po stronie winien i ma.

Nie macie pojęcia ile istnieje sposobów na zafałszowanie ksiąg rachunkowych. 

W kwestii zabijania, zwłaszcza innych gatunków. Właśnie wybrałem się do ZOO. To w Oliwie jest jednym z najpiękniejszych w Europie, o ile można tak nazwać kompleks, który więzi zwierzęta. Po prostu, rozmieszczone jest na obszernym, uroczym terenie wzgórz morenowych, usprawiedliwiając sumienia, nietrzymaniem wszystkiego co żywe w klatkach. 

Odnoszę wrażenie, że znowu przemknęła w tłumie spacerowiczów. Po jednym ją rozpoznam na pewno. 

Zatrzymałem się przed zagrodą dla wilków. Mam bardzo pozytywny stosunek do tych zwierząt, pomimo, że część z nich u zarania dziejów pozwoliła się skundlić, by służyć ludziom. W końcu psy też bardzo lubię. 

W rzeczy samej, mają gdzie pobiegać. Kawałek lasu imitującego wolność. 

A jednak, jakieś takie mało dzikie. Przybite. Dają się oglądać panom stworzenia, czyli Homo sapiens. 

Pójdę jednak do małp, czyli naszych ewolucyjnych przodków. 

Zagrody dla małp wyglądają przygnębiająco. Tu klatki nie są zbyt obszerne. Mam nadzieję, że jest tam jakaś przestrzeń, która imituje ich naturalne środowisko. 

Podszedłem do tzw. Naczelnych. Przespacerowałem obok szympansów, które naśladują zachowania ludzi przed prętami. Chwilami odnoszę jednak wrażenie, że drwią z oglądających. Zajrzę jeszcze do orangutanów i wracam do domu ...?

Pod ścianą ruda samica. Wokół rozrzucone ogórki, które otrzymała, chyba, na posiłek. Ale nie do posilania się ich używa. Wydaje się być obojętną na tłum gapiów z drugiej strony. Ułożyła się tak, że wszystko jest obscenicznie widoczne. Z miną pełną rozkoszy, chociaż trudno mi jest rozpoznać grymasy małpy, masturbuje się ogórkiem. Po czym wybiera większy i znowu się masturbuje. Rodzice czym prędzej zabierają dzieci. 

W pewnej chwili odniosłem wrażenie, że spojrzała mi prosto w oczy. Postanowiłem wrócić do domu...?

Uciekł mi autobus, a wydało mi się, że tajemnicza nieznajoma wsiadła właśnie do niego. Nie dogonię jej, bo jestem na piechotę. Rzadko używam służbowej bryki. Powiem tylko, że miewa swoje narowy. Zachowuje się jak niezaspokojona klaczka. 

Musiałem czekać całe pół godziny na następny. A jeszcze czeka mnie przejazd z Oliwy do Sopotu. 

Chociaż to akurat żabi skok SKM-ką. Jakieś pięć minut. W Sopocie zmieniają strefę epidemiologiczną z żółtej na czerwoną. Nalazło się turystów, jak zwykle, i zakazili moje ukochane miasto. 

Nie, żebym narzekał. W mojej pracy statystyka jest ważna, ale nie najważniejsza. Mam tam rodzinę...? 

Coś grzmotnęło, podłoga zamieniła się z sufitem miejscami. 

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 

???????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

Tak sobie się czołgałem pośród macierzanek i innych ziół. Ubranie płonęło na mnie. Kwiatki wokół mnie też. Nie oglądałem się na płonący wrak autobusu, bo wiedziałem wszystko. Wszystko co i jak. A potem normalne zapadanie w ciemność. To się chyba nigdy nie skończy. Powtórka z rozrywki. 

Z trudem rozwarłem powieki. Irytujące światło lamp sufitowych i jeszcze bardziej irytujący głos. 

- Obudził się pan w końcu. Ile palców pan widzi? 

- Kurwa, widzę macki, a nie palce, chcę do toalety. 

- Och, nie musi pan. Został pan zacewnikowany. 

- Grzebaliście przy moim fiucie? Zgłoszę to jako gwałt na mojej seksualności. A ja i tak muszę do toalety. Wyciągnijcie to coś plastikowego, co mnie uwiera. Kiepsko znacie się na swojej robocie, albo cewnik jest zatkany. 

- Działa całkiem dobrze. Był pan nieprzytomny przez dwanaście godzin. 

- To dlatego mam wrażenie, że pęcherz zaraz mnie rozwali na strzępki?

- To wrażenie psychosomatyczne. 

- To mnie wypuścicie. Czuję się całkiem dobrze. 

- No właśnie – w głosie można było wyczytać zakłopotanie – czeka tu na rozmowę z panem zespół śledczy policji. Jest pan jedyną osobą, która przeżyła dziwną katastrofę autobusu. 

- A dacie mi się najpierw wyszczać?! 

Wzrok mi się nieco wyostrzył i powoli zacząłem się uspokajać. W końcu to dla mnie nie pierwszyzna. Tylko wciąż nie rozumiałem, dlaczego nie pierwszyzna. Najwyraźniej dostałem lekkiej amnezji, bo nie mogłem sobie przypomnieć kim jestem i jak się nazywam. Pogrzebali trochę poniżej, co było bolesne, a ja zaczynałem rozpoznawać obrazy. 

Jakiś lekarzyna w białym kitlu, ale siostrzyczka wydała mi się boleśnie znajoma. Grzebała mi właśnie przy fiutku, ale wcześniej widziałem ją w tłumie. I to kilka razy z rzędu. 

To Ona! Oczywiście, jak wszyscy tutaj miała na twarzy maseczkę. Wstałem, zatoczyłem się z lekka. Podsunęli mi wózek. I wtedy straciłem ją z oczu. 

Ale i tak musiałem najpierw do toalety. Dziwne, że  to nie personel szpitala mnie odprowadzał. Zrezygnowałem z wózka i z początku halsowałem od ściany do ściany. Jakieś cienie podążały za mną nieustępliwie. 

Pomyślałem sobie, czy będą mi przytrzymywać, kiedy będę sikał. 

Wolałbym nie, choć siostrzyczka wywoływała pewne fantazje. Ale zniknęła jak zwykle. To chyba tylko moja obsesja. 

Wysikałem się z ogromną ulgą. Ten cewnik faktycznie był do bani. 

Cienie, które mnie odprowadzały, okazały się tylko pilnującymi mnie policjantami. I raczej nie chciałbym, żeby którykolwiek podtrzymywał. 

Sam sobie dałem radę, a jednak wciąż coś było nie tak. Oczywiście, nie mogłem uniknąć przesłuchania. Wszyscy w maseczkach, a więc nie zdołałem rozpoznać ich min, chyba że po oczach. 

A miałem w tym niezłe doświadczenie. No miałem, choć nie wiem skąd. 

- Nie znaleźliśmy u pana żadnych dokumentów, a jest pan jedynym pasażerem autobusu, który przeżył katastrofę. Pojazd spłonął doszczętnie. W tym 27 osób. Jakim sposobem pan przeżył? W dodatku bez żadnego uszczerbku, oprócz popalonej odzieży. Lekarze twierdzą, że powinien mieć pan poparzenia trzeciego stopnia, co najmniej. Czy mógłby się pan przedstawić? 

- Przecież spłonęły mi dokumenty, a ja nic nie pamiętam. 

Co najdziwniejsze, nie mogłem, nie potrafiłem. Pamiętałem, że jechałem domu...?, Jakiego domu? Żona, dzieci? 

Usilnie próbowałem sobie przypomnieć, ale z każdą chwilą mniej. Bardziej intrygowała mnie postać z tłumu, która tak niedawno dotykała mnie boleśnie w okolicy intymnej. 

Co mam odpowiedzieć tym palantom z policji? Z kolei, wiedziałem o śmierci dwudziestu siedmiu pasażerów, zanim mi to oznajmili. 

- Przepraszam, ale nie pamiętam. Nic nie pamiętam. Chyba nie oskarżacie mnie o atak terrorystyczny na autobus z ZOO. 

- Ale to, akurat, pan pamięta. 

- Tak, pamiętam, że byłem w ZOO i że jechałem chyba do domu na obiad. Najgorsze, że nie pamiętałem nic więcej. Do domu?! Może. Pamiętam pewną rudą małpę. Goryl? Może szympans? 

- Panowie – to głos lekarza - musicie już opuścić pacjenta. Znajduje się w szoku pourazowym. 

Może i znajdowałem się w jakimś szoku, ale myślałem nad wyraz jasno. 

Ktoś tu mnie wodzi za nos, albo coś. A miałem tylko jedno podejrzenie. Ostatnio trzymała mnie za koniec, choć dosyć boleśnie. Nieznajoma z tłumu. 

W gruncie rzeczy łatwa do rozpoznania, gdyby nie to, że odsetek kobiet mających rudą czuprynę wcale nie jest taki niski. 

Szpitalne żarcie nie służyło mi. Ale po kilku dniach zacząłem się przyzwyczajać. Najgorsze było polowanie na papierosa. Paskudny nałóg. Ale nie mogę bez niego żyć. Ważniejsze dla mnie jest, żeby zapalić, niż żeby przypomnieć sobie, jak się nazywam. 

Pielęgniarki, które po kryjomu zachodziły na dymka w miejsce, które odkryłem, dzieliły się ze mną. Musiałem tam zjeżdżać windą do piwnicy obok prosektorium. Nie, żeby odstręczało mnie to miejsce. Raczej dziwiłem się tym młodym, często pięknym dziewczynom. Wydawało się im, że są obeznane ze śmiercią. To przez tę edukację. Starsze pielęgniarki tu nie schodziły. Miały swój własny kącik do palenia. 

Ale cóż. Ściągnąłem windę z góry. Nie miałem pojęcia co tam się znajduje, bo na pewno nie oddziały szpitalne. 

Drzwi rozsunęły się, jak to w windzie. 

Była tam – przepiękna, rudowłosa, ale wciąż z tą maseczką na twarzy. Odsunąłem się na przepisowe dwa metry. Przynajmniej tak zamierzałem, ale winda tego nie zapewniała. Jakieś półtora metra, najwyżej, jeżeli oprzeć się o ściany. Opierałem się, ale nie mogłem się oprzeć Jej. 

Oddychaliśmy tym samym powietrzem, a ja miałem ochotę na coś więcej niż na wspólne oddechy. I nagle przypomniałem sobie. 

- To Ty jesteś Zaraza.

- No proszę, Angela jestem. W końcu sobie przypomniałeś. Niewiarygodne jak śmierć zapomina, i przejmuje ludzkie cechy. 

- Angela, czyli ognisty Anioł. Nie wydajesz się zbyt skuteczna. Ten covid to tylko eugenika, nic nowego, zwykła grypa. Nawet jako grypa hiszpanka byłaś skuteczniejsza. 

- Bo kochaliśmy się wtenczas. Nie rozumiesz, że musimy współdziałać, współspółkować? 

Była przepiękna, i ruda, tak jak lubię. 

- A czemu nie - pomyślałem, choć wcześniej pomyślała za mnie ta część poniżej, z lekka obolała jeszcze przez cewnikowanie. Już miałem ją objąć. I coś więcej. 

- Zdejmij maseczkę - powiedziałem. 

Nawet śmierci opada, kiedy zobaczy twarz samicy orangutana zaspokajającej się ogórkiem. 

11031 zzs

Liczba ocen: 0
50%
0%
25%
50%
75%
100%
© Copyright - wszystkie prawa zastrzeżone.
Autor: ~Alchemik
Dodano: 2020-10-11 17:12:51
Kategoria: trening-wyobrazni
Liczba wejść:

    Komentarzy: 25

  • *TreningWyobrazni
    3 lata temu
    Witamy nowy tekst TW 
  • ~oko
    3 lata temu
    sporo dygresji nieistotnych dla akcji - jakieś księgowe historie, zabiegi szpitalne - a najważniejsze, czyli tajemnica wypadku, jakoś po macoszemu. dziwaczne opowiadanie.
  • ~Alchemik
    3 lata temu
    oko
    Cóż, smierc musi dbać o księgowość.
    Wypadek autobusu jest wlasciwie nieistotny dla opowiadania. To raczej zabieg dla przeniesienia akcji i uwiarygodnienia postaci śmierci.
    Po prostu okrywam zapominalskiego bohatera woalem tajemnicy, która ma się ujawnić dopiero w epilogu. Pewnie dziwaczne, bo napisane w konwekcji nie oczywistości.
  • ~oko
    3 lata temu
    Alchemik jasne. istotne są rude małpy i odległość, reszta, to wypełnienie, albo uzasadnienie.
  • ~Alchemik
    3 lata temu
    oko 
    Treść wcale nie jest tylko dopełnieniem.
    Trzeba tylko uważniej zwrócić uwagę na monolog bohatera. Jego pseudo filozofowanie. Zewnętrzną rzeczywistość, miejsce akcji. W gruncie rzeczy to rodzaj drwiny z ludzkości. W epilogu spotkanie śmierci z zaraza nie wróży nic dobrego, chociaż jest nadzieja, ze do bliższego kontaktu nie dojdzie.
  • ~Angela
    3 lata temu
    Podoba mi się. Bardzo lubię narrację pierwszoosobową a i treść była lekka w odbiorze.
    Przy samym zakończeniu padłam.
  • ~Alchemik
    3 lata temu
    Angela 
    
    Dziękuję, Angela. W końcu to Ty mnie obdarowałaś tematem. Komuś się wreszcie spodobało, bo juz popadałem w zwątpienie.
  • ~Angela
    3 lata temu
    Alchemik nigdy nie wątp : )
  • ~Halmar
    3 lata temu
    Świat to jedno wielkie Z(ł)OO, wszyscy jesteśmy małpami, ta ruda piękność też. Pani Śmierć, zaraza na co dzień i od święta. Wszystko fajnie się układa w tej fabułę, jak puzzle - nawet te nieistotne z pozoru elementy. Myślę, że Von Trier zainteresowałby się ta historia pod katem scenariusza do swego nowego filmu. No, ale to tylko moje nieistotne zdanie ha ha 
  • ~Alchemik
    3 lata temu
    Halmar 
    
    Hal, dziękuję bardzo za dogłębne zrozumienie mojego monologu.
    Na pierwszy rzut oka moze wydawać się takim sobie pieprzeniem sobie a muzom. A Ty właśnie odkryłaś w nim te fragmenty, które nazwałaś elementami puzzle. No cóż moze faktycznie jesteśmy na jakimś wybiegu ZOO, pod lupa, A Z(u)OO, jest tego efektem. A moze tylko żartobliwie pofilozofowałem sobie. Ale ruda orungacica jest prawdziwa, akurat, i obserwowałem ja w ZOO w Oliwie. Maseczki na gębach tez są prawdziwe.
    I pieprzony Covid wyhodowany w chińskim laboratorium. Nie wierze w przypadki. Zabija tylko najsłabszą część populacji ludzkiej. Dlatego nazwałem to eugenika na miarę naszych czasów. Nie jestem śmiercią, wiec raczej nie chciałbym się przekonać, czy pokonam chorobę, bo raczej juz nie jestem z tych najsilniejszych.
  • *alfonsyna
    3 lata temu
    "była maseczka" - maseczką;
    "Trochę filozofuje" - filozofuję;
    "Mam nadzieje" - nadzieję;
    "zmieniają strefę epidemiologiczna" - epidemiologiczną;
    "Dlatego wyszedłem za nią." - to celowo jest w ten sposób napisane? Bo faceci generalnie się żenią, a nie wychodzą za mąż, więc powinno być raczej "Dlatego się z nią ożeniłem";
    "To mnie wypuścicie" - wypuśćcie;
    "Czuje się całkiem dobrze" - Czuję;
    "Nieco wyostrzyłem wzrok" - wydaje mi się, że raczej nie można sobie samemu tak na życzenie wyostrzyć wzroku, chyba że jest się jakimś cyborgiem, może bardziej "Wreszcie wyostrzył mi się wzrok", albo "Zamrugałem, żeby nieco wyostrzyć wzrok";
    "Jakiś lekarzyna w białym kitlu, ale siostrzyczka wydała mi się boleśnie znajoma" - generalnie to zdanie jako całość nie ma sensu, pierwsza część nijak z drugą się nie łączy, ale nie wiem, co miałeś na myśli, co ten lekarzyna ma do tego, że siostrzyczka wydała się znajoma? Może prędzej "Stojąca koło jakiegoś lekarzyny w białym kitlu siostrzyczka wydała mi się boleśnie znajoma"? Bardziej coś w ten deseń, żeby miało sens;
    "W tym 27 osób" - liczby słownie, ale też raczej "W nim dwadzieścia siedem osób", a nie "w tym";
    "swój własny kącik dopalenia" - do palenia;
    "Szpitalne żarcie nie służyło mi. Ale po kilku dniach zacząłem się przyzwyczajać. [...] Paskudny nałóg. Ale nie mogę bez niego żyć" - ja to bym z tego poczyniła dwa zdania, a nie cztery, krótkie zdania tylko spowalniają czytanie, wytracają płynność, no i też powtórzenia "ale" można spokojnie uniknąć - "Szpitalne żarcie nie służyło mi, choć po kilku dniach zacząłem się przyzwyczajać. [...] Paskudny nałóg, ale nie mogę bez niego żyć" - to jedynie moja propozycja;
    W dialogach nie masz spacji po myślnikach, interpunkcja też sobie żyje swoim życiem, czasem są spacje gdzie nie trzeba, czasem nie ma tam gdzie trzeba, zdarzały się też jakieś powtórzenia itp. W ogóle troszkę to leci chaotycznie, bohater nieco skacze opowieścią z kwiatka na kwiatek, jakby się nie umiał skupić. Być taki był cel i zamysł, a może Ty masz z natury jakiś taki chaos w stylu, mnie to niekoniecznie odpowiada, scena w szpitalu to też nie moje poczucie humoru, ale wcale nie musi być - wszak każdy ma własne gusta. Jakby nie było - doceniam zakończenie i to, że pewne dygresje jednak znalazły właściwe miejsce w tej układance. Doceniam też pomysł na wykorzystanie zestawu, bo ostatecznie wyszło to ciekawie. 
  • ~Alchemik
    3 lata temu
    alfonsyna 
    
    Mam cholerne trudności w kwestii zapisu na moim starym sprzęcie.
    Wyłapujesz literówki jak pająk muchy w sieci.
    Trochę się spieszyłem, bo wcześniej popełniłem błąd, pisząc nie na ten temat, wiec nie zdążyłem poprawić wszystkiego.
    Zrobię to jeszcze. Ale i tak jesteś boska nauczycielka. A ja korzystam z każdej nauki.
    Proza to nie moja bajka, ale chciałbym ja przysposobić. Literówki i spacje. To akurat tylko kwestia techniczna. Z pewnymi uwagami się nie zgadzam, ale jestem ogromnie wdzięczny za czytanie i tak obszerny komentarz.
    Alfonsyno, serdecznie dziękuję.
  • *alfonsyna
    3 lata temu
    Alchemik nie musisz się zgadzać ze wszystkim, wiadomo, ale jeśli coś się okazało pomocne, to się cieszę. 
  • *Ritha
    3 lata temu
    "A cóż to za pandemia? Trochę bardziej zjadliwa grypa. Kiedyś to bywały epidemie. Nie jestem historykiem, ale co nieco się czytało. Czarna ospa, cholera, tyfus, nie wspomnę o Czarnej śmierci. 
    Nazwano ją tak, bo śmierć była wtedy naprawdę przepracowana. A jednak ludzkość przetrwała dżumę i to wszystko. Ludzie mają cholerną umiejętność przetrwania i przystosowania się, zabijając przy okazji inne gatunki" - dokładnie
    
    Dalej już gorzej, gdyż są tematy które mnie nie porywają literacko - sranie, rodzenie, cewnikowanie, więc w pewnym momencie mnie odrzuciło. Niemniej gdybyś napisał, że ktoś wytarzał się we flakach trupów, by wejść w tłum zombie, to czytałabym z zainteresowaniem, więc... gusta guściki. 
    
    Pozdrawiam
    
  • !CptUgluk
    3 lata temu
    Ritha gdy "Walking Dead" wejdzie za mocno 
  • *Ritha
    3 lata temu
    CptUgluk dokładnie 
  • ~Alchemik
    3 lata temu
    Ritha 
    Przypomnę Tobie Ritha opowiadanie, które zostało napisane w terminie i prawidłowo oznakowane.
    Niestety, nie wrzuciłem linku. Niestety eksploracja, po TW, o ile taka była też zawiodła i nie odnalazła opka.
    A szkoda, bo coś w sobie miało, choć miałaś obiekcję co do cewnikowania. Ale to cewnikowanie było tylko sztuczką, która zbliżała Zarazę, Rudą małpę do bohatera, czyli Śmierci.
    I miało charakter humorystyczny. Ciekawe, że patrzę już z punktu widzenia osoby, która przeszła covid. W odpowiedzi dla Halmar napisałem, że obawiam się nieco, jak bym to przeszedł, bo miałem już swoje przejścia w życiu. A nie było się czego obawiać.
  • !CptUgluk
    3 lata temu
    Obraz masturbującego się ogórkiem orangutana trudno będzie wyrzucić z pamięci.
    Ciekawy koncept, aczkolwiek jak dla mnie dużo dodatków, a nieco mało mięska. Nie najadłem się do syta, choć nie mogę narzekać na smak. Pozdrowienia!
  • ~Alchemik
    3 lata temu
    CptUgluk  Mogę wrzucać do opowiadań mięsko ponad miarę. Mielone, flaczki, flaczki zombi, kotlety z ludziny,  według upodobań miss Rithy. Tym razem koncept był inny. Spokojny, acz pokręcony. Musiałem umieścić pewne przemyślenia w żartobliwej, choc nie do końca, formie. To taki rodzaj przewrotności, gdzie odkładam akcje na drugi plan.
  • *Canulas
    3 lata temu
    Kurde, przeleciał mi ten tekst, bo nie był podlinkowany. Sorrex, Twoja wina, mister Al
  • ~Alchemik
    3 lata temu
    Canulas Przepraszam za brak linku. Zabyłem. 
  • *Canulas
    3 lata temu
    Alchemik noo, trudex. Czasem tak jest 
  • ~Alchemik
    3 lata temu
    Canulas Nic nie szkodzi. I tak nie liczyłem na aplauz. Spieszyłem się z tym opkiem, bo napisałem juz raz, tylko na mylny temat. Ale ja jestem roztargniony. Za nastepne TW wezmę się bardziej na serio. Z głową i z planem.
  • *Canulas
    3 lata temu
    Alchemik 👍
  • ~Anette
    3 lata temu
    Tekst w porządku. 
Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.