Filujących zza meblościanki:
Liczba użytkowników online w ciągu ostatnich 60 min.
1. Telepata2. Dzwoneczek3. Konglomerat4. Podróżny - rozdział pierwszy5. Gwiezdny Kurier - rozdział pierwszy6. TW #1 - 6 sierpnia7. GORP "Myszołów" rozdział pierwszy i drugi8. PLinglish9. Drabble - Spalenie czarownicy10. Virtumatyk i jednorożec11. Robota dla Niemca12. Coś za coś, czyli chrzest w Noc Kupały

11 / 12

Virtumatyk i jednorożec
<
Coś za coś, czyli chrzest w Noc Kupały
>
Praca Wyróżniona

Robota dla Niemca

Do kamienicy w Genewie, wszedł mężczyzna w skórzanej kurtce. Miał przyjść dokładnie o dwudziestej trzeciej.

Prosić Niemca o punktualność? Przecież z tego słynie cała Bundesnachrichtendienst.

Kiedy wskazówki zegarka pokazały jedenastą w nocy, agent BND wyciągnął z kieszeni klucze i otworzył drzwi mieszkania na pierwszym piętrze.

Niczemu się nie dziw, takie miał wytyczne. Ewidentnie zawitał do biura, placówki jakby z minionej epoki. Zabytkowy telefon, jeszcze z tarczą do wybierania numeru, stara maszyna do pisania. Dziwne. Okno otwarte, choć początek marca; grzały kaloryfery.

Na wprost, przy szafce, stała kobieta w okularach, niebieskiej spódnicy i butach na obcasie. Obok siedział za biurkiem, człowiek w garniturze. A z pomieszczenia po lewej, wyszedł postawny brunet i podał rękę na przywitanie.

- Jestem Polak. Tamta? – Wskazał kciukiem – Izraelitka.

- Znaczy Żydówka?

- Możesz tak mówić, nie obrazi się – Uśmiechnął się wywiadowca. - Ty jesteś Niemiec, a to Szwajcar. I tak do siebie od teraz mówimy. Żadnych imion. Żadnych nazwisk.

Niemcowi niezręcznie było rozmawiać po polsku, z chęcią wolałby po angielsku. Jednak brnął dalej w zawiłości językowe Słowian.

- Co teraz?

- Chodź. Wszystko po kolei wytłumaczę. - Polak zaprowadził niemieckiego agenta do pokoju obok. Stał w nim parawan, wieszak, stół z laptopem, dwa krzesła i szafka. Włączony encefalograf pod ścianą. - Siadaj.

Posłusznie zdjął i powiesił kurtkę, usiadł.

Przyrząd medyczny był bez elektrod, ale cały czas powoli rysował na arkuszu bębnowym, dwa zygzaki, jeden czarny, jeden czerwony.

Polski kolega po fachu, wpisał "youtube.com" w pasku adresu. Następnie "pet shop boys always on my mind" w wyszukiwarce. Kliknął w teledysk.

- Spójrz. Całe wideo to ukryty przekaz, ale objaśnię najważniejsze. Kierowca to Wielka Brytania, pasażer z przodu – USA, dosiada się Związek Radziecki. Całe słowa piosenki Stany Zjednoczone kierują do sowietów. I refren, "you were always on my mind..."

- Zawsze o tobie myślałem?

- Albo zawsze byłeś/aś w moich myślach. To ESPerzy, Rosjanie czytający w głowie, teraz też pewnie nas podsłuchują.

Rosyjscy telepaci? Co on gada?

- I teraz najważniejsze – kontynuował Polak. - "I never took the time".

- Nigdy nie miałem czasu?

- Tak, ale tłumaczymy na "Nigdy nie zabrałem czasu".

- Czyli? - dopytywał Niemiec.

- Czyli, że Amerykanie nie skradli wehikułu czasu Anglikom. Widzisz te lustra w teledysku? To właśnie brytyjski Time Machine. Kowboje mają własny, najpierw był nieudany Eksperyment Filadelfia – za duża masa. W latach siedemdziesiątych, w Projekcie Pegaz wysłali dzieciaka do Gettysburga. Przyszłych prezydentów ponoć też teleportowali, w czasie i na Marsa. To jest Top Secret, tylko tyle wiemy.

Wehikuł czasu? Właściwie dwa? Co to za bajki? Pewnie będzie i trzeci...

- To kto ukradł? Rosjanie?

- Wy, Niemcy. To znaczy nazistowskie Niemcy. Tak się teraz mówi, naziści. Czytałeś „Człowieka z Wysokiego Zamku” Dicka?

- Tak.

- Ten świat istnieje. Rządzi nim wnuk Hitlera razem z cesarzem Japonii. Ale zanim Skorzeny brawurowo podwędził kapsułę i rozstrzelał wszystkich naukowców, Angole też wysłały dziecko, dokładnie ustawili datę na pierwszego września, trzydziestego dziewiątego. Kiedy ktoś się przenosi w czasie to następuje nagle załamanie pogody. Burza. Czytałeś „Burzę” Parowskiego?

- Nie. To polska powieść?

- O tym, jak dzięki ulewnym deszczom, cały sprzęt niemiecki grzęźnie w błocie, a polska kawaleria w tych warunkach spełnia swoje zadanie. Wygraliśmy wojnę. Encefalograf rysuje dwie linie – czarna to wszechświat Dicka, czerwona – zwycięska Polska.

Strasznie to wszystko naciągane... Polacy wygrali we wrześniu? Niemożliwe...

- To brzmi jak NWO i false flag WTC - skrzywił się niemiecki agent. - Wpiszesz w wyszukiwarce „itanimulli”, czyli Illuminati od tyłu, to przekieruje cię na stronę NSA.gov...

- Ktoś po prostu „trolluje” amerykańską agencję. Widziałeś maszynę do pisania przy wejściu? To Enigma, mamy rozszyfrowane raporty ze świata Dicka, dostajemy też wiadomości z alternatywnej Polski. I teraz najlepsze – mamy trzeci wehikuł czasu, to Wielki Zderzacz Hadronów w CERNie i część projektu ALICE i TOTEM. Zawiadujemy tym zdalnie z biura.

Wiedziałem, że będzie trzeci! Ale nie wierzę Polakowi. Uwierzę jak zobaczę.

- Jeszcze dwie kwestie i przejdę do pokazu. Bo nie uwierzysz jak nie zobaczysz. Wiedziałeś, że jest dziesięć wymiarów?

- Nie.

- Trzy wymiary to my. Czwarty – czas. Piąty to właśnie alternatywne światy, moja Polska, o której marzę. Działanie wehikułu. Szósty to zagięcie, przeskoczenie od razu, teleportacja do linii czasowej Dicka lub Parowskiego. A siódmy? To wszystkie możliwe rzeczy, które zdarzyły się od Wielkiego Wybuchu, aż do końca wszechświata. Nieskończoność. Punkt. Kolejne wszechświaty, ale o innej fizyce, ósmy wymiar.

- Jak w „Krieg der Sterne”? Dźwięk w próżni i blastery?

- Tak. Dziewiąty to znowu przeskok z naszych wszechświatów do tych znanych z filmów i książek. I teraz to wszystko, wszystkie możliwe linie czasowe, wszystkich możliwych wszechświatów wyobraź sobie jako jeden punkt. Dziesiąty wymiar.

- A nad nim Bóg?

- Albo Bóg to dziesiąty wymiar.

To czym Polak jeszcze zaskoczy?

Polski rozmówca wyjął książkę z szafki i otworzył na zakładce. Zaczął czytać.

"Wówczas Szwedzi jak wicher ruszyli ku orszakowi królewskiemu.

Tyzenhauz zaś ze swymi ludźmi skoczył ku nim i uderzyli się tak, że aż łoskot rozległ się po górach.

Lecz cóż znaczyła ta nowa tyzenhauzowska garstka przeciw potężnemu podjazdowi, blisko trzysta koni liczącemu.

Nie było już wątpliwości, że dla króla i jego orszaku musi nieubłaganie wybić fatalna godzina zguby lub niewoli.

Jan Kazimierz, woląc widocznie pierwszą od drugiej, wyswobodził na koniec lejce z rąk trzymających je biskupów i posunął się szybko za Tyzenhauzem.

Nagle stanął jak wryty.

Stało się coś nadzwyczajnego. Patrzącym wydało się, że same góry przychodzą w pomoc prawemu królowi i panu.

Oto nagle krawędzie wąwozu zadrgały, jak gdyby ziemia wzruszyła się z posad, jak gdyby bór rosnący w górze chciał wziąść udział w walce, i pnie drzewne, bryły śniegu, lodu, kamienie i okruchy skał jęły toczyć się ze straszliwym trzaskiem i łoskotem na zaciśnięte na dnie szeregi szwedzkie; jednocześnie nieludzkie wycie rozległo się po obu stronach parowu.

Na dole zaś, w szeregach, wszczął się zamęt, ludzką wyobraźnię przechodzący. Szwedom zdało się, że góry runęły i zsypują się na nich. Powstały krzyki, lament druzgotanych mężów, rozpaczliwe wołania o pomoc, kwik koński, zgrzyt i straszliwy dźwięk skalnych obłamów o pancerze.

Na koniec ludzie i konie utworzyli jedną kupę kłębiącą się konwulsyjnie, gniotącą, pełną jęków, rozpaczliwą, straszną.

A kamienie i złamy skał miażdżyły ją ciągle, tocząc się nieubłaganie na bezkształtne już masy ciał końskich i ludzkich.

- Górale! górale! - zaczęto krzyczeć w orszaku królewskim.

- Ciupagami psubratów! - ozwały się głosy na górze.

I w tej chwili po obu krawędziach skalistych ukazały się długowłose głowy, przybrane w okrągłe skórzane kapelusze, za nimi wychyliły się ciała i kilkaset dziwnych postaci poczęło spuszczać się w dół po pochyłościach śnieżnych."*

*Fragment "Potopu" Henryka Sienkiewicza

- To ja sprowadziłem górali i uratowałem króla. Użyliśmy europejskiego wehikułu pierwszy raz. Teraz będzie najlepsze.

Polak wychylił się przez framugę drzwi i krzyknął:

- Showtime! Pokażcie coś bez religii, polityki i wojska. Coś z kultury. A później misję dla Niemca!

Szwajcar podniósł słuchawkę telefonu.

Za parawanem zamigotało, zaświeciło barwami, oficer Agencji Wywiadu odsunął firankę.

Widać było hologram malarza i płótno na stojaku. Artysta mieszał farby, obraz był właściwie skończony.

- Znam to! Portret Simonetty Vespucci pędzla di Cosimo! - odgadł Niemiec.

Oglądam przeszłość! Niesamowite. Ale czad!

- Pierwszy raz widzę... - przyznał polski agent. - A teraz twoje zadanie. To po prostu, robota dla Niemca...

...który zobaczył salę narad, Hitlera i oficerów. I siebie. Tak, siebie! Identyczny on, przestawił walizkę z bombą za nogę stołu!

Hologram zniknął.

- Po śmierci Fűhrera, powstałby kolejny alternatywny świat. Uratujesz Adolfa, a właściwie już uratowałeś. Taki paradoks – wyjaśnił Polak.

- Istny determinizm!

- Możliwe. Tu masz mundur z dystynkcjami pułkownika. - Podał złożone w kostkę ubranie. - A tu mapę i diagram. Spójrz, numer jeden to Adolf Hitler, dwudziesty czwarty jest feldmarszałek Keitel. Dwójka, tuż przy bombie to gen. Heusinger, obok płk Heinz Brandt. Za nimi sam Stauffenberg – jeden z zamachowców. Przestudiuj cały bunkier i Wilczy Szaniec. O północy wchodzisz w holograficzny obraz drzew, w Chronowizor, później drogą do Wolfschanze, przestawiasz bombę i wracasz. Masz jeszcze zegarek z czasów wojny, w przeszłości jest dwunasta dwadzieścia. – Polak wręczył czasomierz i wychodząc, zamknął za sobą drzwi.

Mundur pasował idealnie. Była dwudziesta trzecia trzydzieści, zostało pół godziny. Niemiec czuł nerwowe napięcie, serce biło szybciej. Zerknął jeszcze raz na mapy, wie jak iść, przez głowę przemykały różne myśli. O wielkiej Polsce i wielkich Niemcach. Uratuję Hitlera! Paradoks – już uratowałem...

Wybiła dwudziesta czwarta, (przyszły?) podróżnik w czasie odsunął zasłonę parawanu i postąpił krok naprzód.

20.07.1944

Agent szedł drogą wzdłuż linii drzew, prosto do umocnień; nastawił zegarek na właściwy czas.

Było parno. I grzmiało.

Co jeśli stanę i nie pójdę dalej? Albo bomba wybuchnie za wcześnie? Przecież to już było, to przeszłość, dam radę.

Minął szlaban, strażnicy nie zdziwili się, ze jest pieszo, zasalutowali. Skręcił w lewo, wpierw przez tory trasy Rastenburg – Angerburg, między bunkier ogólny i budynek szefa prasy dra Otta Dietricha. Wprost do baraku narad sztabowych. W korytarzu najpierw w prawo, pomiędzy biurami i łącznością, i wprost przez drzwi do sali z dębowym stołem. Na Hitlera nie patrzył, chciał mieć to za sobą. Przestawił walizkę. Doznał silne deja vu. Udał, że słucha Fűhrera, omiótł wzrokiem pomieszczenie. Okna były otwarte.

W drodze powrotnej, żołnierze znowu przepuścili Niemca, ten przyspieszył kroku. Uratowałem Hitlera! Co ja zrobiłem? Powinienem ubić jak psa! Posmutniał i cały zgorzkniał. Dotarł do hologramu, czas wracać.

W Genewie, w biurze, nie było oficera BND tylko przez sekundę. Niemiecki agent usiadł z powrotem na krześle, ukrył twarz w dłoniach. To po prostu robota dla Niemca... Patrzył na encefalograf. Trzeci rysik ani drgnął.

Drgnął za to Niemiec, na dźwięk stukotu maszyny do pisania, przyszła depesza z Polski. A po chwili wiadomość z hitlerowskich Niemiec i Cesarstwa Japonii. Enigma wypisała ostatni wyraz:

Ende

10793 zzs

Liczba ocen: 5
92%
0%
25%
50%
75%
100%
© Copyright - wszystkie prawa zastrzeżone.
Autor: ~RebelMac
Dodano: 2021-08-12 17:24:15
Kategoria: fantastyka
Liczba wejść:

    Komentarzy: 11

  • *Canulas
    2 lata temuz dużym wykopem
    Helloł.
    
    Fajnie budujesz zdania, masz dobrą melodykę. Czuję, że polubię Twe pisanie ze względu na styl.
    "  - Możesz tak mówić, nie obrazi się – uśmiechnął się wywiadowca. - Ty jesteś Niemiec, a to Szwajcar. I tak do siebie od teraz mówimy. Żadnych imion. Żadnych nazwisk." - wszelkie wtrącenia międzydialogowe, które nie dopełniają, dookreślają sposobu wypowiedzi, zapisujemy po kropce z wielkiej. 
    Tylko słowa dookreślające: szepnął, odparł, odrzekł, zapytał, itd – zapisujemy z małej.
    Tutaj:
    " - Możesz tak mówić, nie obrazi się. – Uśmiechnął się wywiadowca. - Ty jesteś Niemiec, a to Szwajcar. I tak do siebie od teraz mówimy. Żadnych imion. Żadnych nazwisk". 
    
    Ej, kurdex. Lubię takie przekminiarki. Gratuluję reaserchu. ESP- Extra Sensory Pepception, Wxperyment Filadelfia. Nieźle. Oblać takim sznytem, to z marszu +10 do dania wiary w czytany tekst. Bardzo lubię (i cenię) teksty wymykające się tradycyjnym klasyfikacjom.
  • ~RebelMac
    2 lata temu
    Canulas Fajnie, że styl się podoba, może rzeczywiście taka melodyka. Dużo w sumie tych opowiadań nie napisałem, parę jeszcze może. Bardziej powieść, ale to wysłałem do wydawnictw, może się uda wydać. Jak nie, to pewnie w odcinkach tu zamieszczę. Piszę teraz coś nowego (też powieść) - to zamieszczę do oceny (pierwszy i drugi rozdział), bo jestem ciekaw opinii.  Błąd poprawiłem - zasady zapisu dialogów raczej znam. Research był, to fakt, przyznaję. Dzięki za przeczytanie, pozdro!
  • ~behemot48
    2 lata temuz dużym wykopem
    Maszyna czasu namieszała ... Gratki 
  • ~RebelMac
    2 lata temu
    behemot48 Dzięki! 
  • !jacek79
    2 lata temuz dużym wykopem
    Intrygujące „powiązania” .. ciekawa fabuła.. Gratulacje!!!
  • ~RebelMac
    2 lata temu
    jacek79 Fajnie, że podoba się fabuła i dzięki za gratulacje. 
  • +KluczDoPiwnicy
    2 lata temuz dużym wykopem
    Ciekawe, podbało mi się. Zatanawiam się czy aby ciut nie przegadane, skumulowałeś bardzo akcję, pewnie w powieść spokojnie mógłbyś pójść 
    Pozdrawiam!
  • ~RebelMac
    2 lata temu
    KluczDoPiwnicy Właściwie to taki jeden wielki dialog, co do rozwinięcia pomysłu to wykorzystam ten tekst w powieści GORP "Myszołów", którą obecnie piszę, jako świadomy sen głównego bohatera. Pozdrawiam!
  • +KluczDoPiwnicy
    2 lata temu
    RebelMac uhm, we śnie może się to fajnie sprawdzić  Trzymam kciuki!
  • ^Ozar
    2 lata temuz wykopem
    Cześć. Ciekawy tekst, tematycznie lekko pasujący do moich klimatów. Nie dziwi, że Mister Canulas do ciebie zawitał. Twój tekst przypomina ciutek jego teksty. Wybacz słowo ciutek (pewnie Bralczyk, czy Miodek już by się oburzyli, ale ja lubię to słowo), ale sposób w jaki piszesz przypomina właśnie ciutek teksty Canulasa. Tak na marginesie polecam ci jego teksty, bo są znakomite, choć ja w większości ich nie kumam. U mnie totalnego pragmatyka wszystko jest zero-jedynkowe. U niego skala jest od 0 do 10 i tak od 3/4 zaczyna się już abstrakcja. 
    Miałeś ciekawy i dobry pomysł, bo nad maszynami czasu, czy jak tam je zwać pracowali i nadal pracują tysiące naukowców. Tak na marginesie Niemcy również nad tym pracowali tak gdzieś od 1936/7 roku. 
    Reasumując fajnie się czytało i do tego zajebista końcówka. Przeczytam także inne twoje teksty, bo masz ciekawe klimaty. 
    "Większość populacji nie rozumie, co się naprawdę dzieje. I nawet nie ma pojęcia, że nie rozumie." Noam Chomski
  • ~RebelMac
    2 lata temu
    Ozar Dzięki za odwiedziny!  Rzeczywiście u mnie, to taka alternatywa na zamach na Hitlera. Canulasa czytałem - świetne teksty. Pozdrawiam.
Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.