Kilka owadów zgromadziło się pod wysokim wiadrem i próbowało dostać do środka. Niestety ich odnóża ślizgały się po powierzchni i choć próbowały z całych sił ciągle spadały na ziemię.
Bardzo szybko dołączyły do nich kolejne i tłum gapiów coraz bardziej się powiększał.
- Co tam jest? – pytały jeden drugiego.
- Słyszałyśmy plotki, że podobno ten, kto tam wejdzie zdobędzie najcenniejszy skarb na świecie.
- Kto wam tak powiedział?
- Nie wiadomo. Plotki nie mają nadawcy, a jedynie odbiorców.
- A ja słyszałem, że tam jest raj – powiedział żuk gnojarz.
- Na samym szczycie?
- Tak.
- A kto tak powiedział?
- Nie mam pojęcia.
- Nieważne! Musimy się tam dostać i to sprawdzić!
Owady zaczęły ze zdwojoną siłą starać się wejść po pionowej śliskiej powierzchni. Nawet mrówki przerwały pracę i ruszyły udowodnić innym, że to one pierwsze dotrą na samą górę. Nie udało im się. Armia pająków i żuków również poległa.
- Jak będę motylem, to zajrzę z góry i powiem wam, co tam jest – rzekła poczwarka, ale zaraz została zadeptana przez tłum, który nie zamierzał pozwolić na jawne oszustwo bez poszanowania zasad fair play.
- Tam trzeba się wspiąć, a nie wlecieć! – zakrzyknęły owady. – To ma być walka na równych zasadach.
Wtedy do tłumu dołączył konik polny, który nie pytając innych o zdanie podskoczył tak wysoko, że minął krawędź wiadra i zniknął. Wszyscy wydali głośne westchnienie.
- On naprawdę to zrobił!.
- Pewnie teraz jest w raju.
- Gdyby było tam okropnie i strasznie na pewno już by do nas wrócił. Trafił widocznie do lepszego świata.
- Ale przecież on oszukiwał, bo się nie wspiął, tylko wskoczył – rozległ się cichy głos.
- No właśnie – dodał ktoś inny.
I poczęli się spierać, czy uznać konika polnego za oszusta, czy za geniusza, podczas gdy on sam zdążył się utopić w wiadrze pełnym wody, do którego wskoczył, nie zastanawiając się nad konsekwencjami i nad tym, czy na pewno warto wierzyć plotkom.